Messilla razem na Instagramie!

Cóż, wygląda nam na to, że letni boom instagramowy trwa sobie w najlepsze, bo ledwo co wyszłyśmy z szoku, że ostatni piłkarz La Roja bez słitfociarskiego powołania - patrz Torres - wreszcie to powołanie dostał i konto w popularnej aplikacji założył , a teraz dołączają do niego kolejni, a konkretnie nasza kochana Messilla.

Zła wiadomość jest taka, że nie założyli wspólnego konta w stylu Messilla_4ever albo Messilla_in_love tworząc najbardziej bromansowy zakątek w internetach, ale... dobra wiadomość kolei jest taka, że swoje konta, tak, osobne konta ( @david7villa i @leomessi ), założyli dokładnie w tym samiutkim dniu. To znak. To przeznaczenie. To ponowne połączenie Messilli!

U Davida Instagram to była właściwie kwestia czasu, skoro ma już swojego twittera, ma facebooka, ma nawet regularnie aktualizowanego oficjalnego bloga, to czemu nie powiększyć by tego grona o jeszcze jeden element? Leoś za to nieco bardziej nas zaskoczył, okej, niby ma to swoje całe oficjalne fejsowe konto, ale aktualizuje je mniej więc tak często jak zalicza mecze bez gola, wiec hm... rzadko. A kiedy zaś aktualizuje, to mamy wrażenie, że robi to za niego jakiś pan w garniturze po studiach Public Relations, aniżeli sam Leo pieczołowicie obrabiający swoje fotki w paincie i korzystający z google translatora.

Teraz zaś mamy podobne wrażenie i nawet jeszcze mocniejsze, bo kaman kto inauguruje swoje świeżutkie konto na Instagramie perfekcyjnie zmontowanym filmikiem - do zobaczenia tutaj - ze spotkania z Papieżem? Żeby to jeszcze była słitfocia z Papieżem - okej, focia głowy Leosia na tle bazyliki św. Piotra - też dałaby radę, ale ten filmik - gdzie tu dusza, gdzie tu instagramowe emocje?

embed

Nie to co Villa. Na Davida zawsze w tym aspekcie można liczyć, a teraz nawet przeniósł swoje słitfociarstwo na nowy, lepszy poziom. Biały bezrękawnik mówiący "właśnie chilluję w domciu", artystyczny bałagan na głowie mówiący "przed chwilą wstałem po sieście albo robiłem coś niegrzecznego", gest "nawet paznokcie spiłowałem na tę okazję", no i biczfejs, klasyczny davidowy biczfejs z cyklu "patrzcie jak seksowny potrafię być jak mi się chce, a jak mi się nie chce to też jestem". Klasyka. Ach, nie zapominajmy, instagramowy filtr w użyciu też jest, oczywiście, że jest.

embed

Tak się Leo aktualizuje Instagrama. Patrz się i ucz, bo inaczej marny twój los w bitwie o liczbę followersów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.