Idziemy o zakład, że ci faceci byliby najszczęśliwsi na świecie, gdyby tak klub dał im wolną rękę (bądź jak kto woli - rąsię) i pozwolił we własnym zakresie wykonać i dostarczyć fotkę, która będzie ich wizytówką przez najbliższych dziesięć miesięcy. Niestety, presezony rządzą się swoimi brutalnymi prawami, a organizowana podczas ich trwania oficjalna sesja zdjęciowa to rzecz święta, najważniejsza i piłkarze, czy tego chcą, czy nie, muszą stanąć przed obiektywem profesjonalnych aparatów zamiast swoich ulubionych cyfrówek.
FC Barcelona swoją odbębniła przed paroma dniami, jeszcze przed wyjazdem na azjatyckie tournee i nie możemy też powiedzieć, żeby jakoś wyraźnie przy jej odbębnianiu cierpiała. Ba! Jordi Alba i Dani Alves prawdopodobnie od miesięcy tak dobrze nie bawili się jak podczas cierpliwego przypudrowywania noska przez panie charakteryzatorki - salwom śmiechu i chichotom nie było końca. No gdybyśmy wiedziały, że sprawia im taką radochę nakładanie bronzera na twarz, to już wcześniej zaprosiłybyśmy ich na jakiś mini pokaz make-up'u do swojej redakcji.
Same zdjęcia to już klasyka klasyki - nowe trykoty idealnie opinające wszystko co opinać powinny, ręce buńczucznie założone na piersi w geście "ja Wam pokaże w tym sezonie!", bardzo groźne biczfejsy (Mascherano), bądź delikatne uśmiechy numer pięć (Andresito). Tradycyjnie musiał też być jeden piłkarz, który zanim nadeszła jego kolej pospiesznie wziął kąpiel w żelu do włosów - Geri Pique i przez cały sezon 2013/2014 będzie firmowany focią z męską wersją bardzo mokrej włoszki. Okej, zawsze mogło być gorzej.