Upalne lato, błętkina woda, a w tym wszystkim Cris w różowych spodenkach, lansiarkie okulary, czapeczka daszkiem do tyłu i spiekanie klaty na soczysty brązo-pomarańcz kurczaka z rożna na pokładzie jachtu. Niech to, jeszcze tylko kwiat we włosach i będziemy mieć tak silne deja vu, że pobiegniemy do kalendarza, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie mamy teraz roku 2009 i czy nieodżałowana Nereida Gallardo nie czai się po kątach.
Ufff, teren czysty. W pobliżu nie ma nawet Iriny, ba! w odległym drugim planie też jej nigdzie nie widać. Najwyraźniej partnerka piłkarza ciężko pracuje na wybiegach, a Cris w tym czasie urządził sobie typowo męski wypad. Wypad nie byle gdzie, bo do samego wielkiego świata USA (czyżby zabrał się wcześniej jednym samolotem z La Roja?), a konkretnie Miami, które jak wiemy, od dawna jest jedną z jego najulubieńszych wakacyjnych destynacji.
Na szczęście w napiętym grafiku opalanie - kąpiel w błękitnym morzu - opalanie - nieśpieszny spacer po promenadzie - opalanie, Portugalczyk znalazł trochę czasu dla swoich amerykańskich fanów. Tych większych...
i tych nieco mniejszych...
Ponadto okazuje się, że palące promienie słońca Miami miało większą siłę przekonywania niż nasze uszczypliwe komentarze (i wołanie o pomstę do Xabiego ) - hipsterskie okulary i pozostałe elementy nowego hipsterskiego wcielenia zostały w Madrycie, a na miejscu zamienione na typowo crisowy wakacyjny image. No to na trzy: Alleluja!