Tymczasem poważny jak nigdy Alvaro Arbeloa pozuje dla GQ

No dawno przecież Hiszpana w sesji zdjęciowej dla magazynu nie było, prawda?

Oj, panowie piłkarze, panowie piłkarze, ledwo dograliście ostatnią kolejkę ligową, jeszcze ledwo wybrzmiał sędziego oznaczający początekwakacji, a Wy już tak tłumnie popędziliście na te okładki i przed obiektywy, że obawiamy się, że jak tak dalej pójdzie to Wam magazynów do wyglądania braknie. Ale wiecie co? Nam i naszym zmysłom estetycznym w to graj!

embed

Zwłaszcza, że po epizodzie z Cesarem mamy kolejną perełkę w postaci nie-zawsze-tak-docenianego-jak-to-być-powinno-Hiszpana w osobie Alvaro Arbeloi. Niby gra w tym Realu Madryt, niby wszystkie MŚ i ME z La Roja obskoczył, niby na tym Twitterze się udzielać nie przestaje, ale mimo to wszystko jakoś wciąż jest postrzegany jako brzydszy i mniej popularny kolega Xabiego i Ramosa.

Czy istnieje lepsze miejsce do pozbycia się tej łatki niż rozkładówka samego wielkiego GQ?....

................

.................

................

.........t ak, to było pytanie retoryczne, bo to miejsce bardziej niż idealne. Mamy więc hiszpańskie wydanie, świeżutki czerwcowy numer, trzy stylizacje - elegancko, sportowo i coś pomiędzy. Pierwsza świetna, druga rewelacyjna, trzecia już nieco mniej, ale narzekać nie ma na co.

Poza tym, zapewniamy, że z tej strony jeszcze Alvaro nie znałyście. Nie ma bowiem żadnych firmowych uśmiechów od ucha do ucha, żadnych żartów, żarcików, a w mimice dominują "zmysłowe zamyślenie" oraz "seksowny biczfejs". Do pełni szczęścia brakuje nam jeszcze trzydniowego zarostu na twarzy Hiszpana, ale przecież a) wszystkiego mieć nie można, b) od stanów idealnych jest przecież jego kolega, którego imienia nie wspomnimy, bo to przecież uroczyste pięć minut Arbeloi.

embed
embed
embed
embed
 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.