Łukasz Żygadło cieszy się na grę w jednym zespole z Matthew Andersonem

Oj Ziomek Ziomek, nawet nie wiesz jak bardzo my się cieszymy na twoją grę w jednym zespole z Matthew Andersonem.

Dziewczęta drogie, jeśli planujecie w przyszłości karierę *profesjonalnych* dziennikarek sportowych tudzież jakichkolwiek, zapamiętajcie sobie ten tekst jako instruktaż "jak nie pisać artykułów". Czyli z obszernego wywiadu wziąć sobie jedną rzuconą ot tak wypowiedź, wyrwać ją z kontekstu, przerobić w Paincie i cieszyć się jak głupie.

No ale nie wyobrażacie sobie chyba, że mogłybyśmy nie zareagować na użycie słów "Matthew Anderson" przez Łukasza Żygadło w jakimkolwiek kontekście w obliczu oczekiwań jakie wiążemy z przejściem rozgrywającego do Zenitu Kazań. A właśnie w kontekście swoich oczekiwań i motywacji stojących za tym przejściem Łukasz wspomina nazwisko naszego ulubionego zagranicznego siatkarza.

Naprawdę czekałem na taką propozycję i nie wahałem się ani przez moment. Chciałem grać w klubie, który będzie występował w Lidze Mistrzów, bo chciałbym osiągnąć podobny sukces do tego, który osiągnęliśmy z Trentino Volley. Teraz Ufa, która boryka się z problemami, najprawdopodobniej odstąpi miejsce w LM Zenitowi, na co liczę. Będę grał z zawodnikami wysokiej klasy , zaczynając od Maksima Michajłowa i Matthew Andersona, a ostatnio klub podpisał kontrakt z najlepszym rosyjskim libero - Aleksiejem Werbowem. To jest mocny zespół i grający w stylu przypominającym reprezentację, więc to też mi odpowiada.

A, że Ziomek to rezolutny mężczyzna, którego zawsze słucha i czyta się przyjemnie, polecamy Wam całą rozmowę z Przeglądem Sportowym , w której siatkarz rozlicza się z ubiegłym sezonem, opowiada o Superlidze, wakacjach i tęsknocie za Spałą.

Do poczytania tutaj>>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.