Widzicie, jakoś to tak u nas jest, że piszemy zdecydowanie więcej o WAG, ekhm... których nie darzymy specjalną sympatią (ależ to ładnie powiedziane) aniżeli o tych, które naprawdę lubimy. Odkąd Sara przeszła na jasną stronę mocy, już nie zwykłyśmy z jej potknięć w szpilkach robić newsów dnia i komentować każdej wpadki. Więc jakby trochę straciłyśmy ją z radaru.
Ale... na szczęście, na szczęście jest też druga połówka w pięknej nazwie "Carbonillas", która pieczołowicie dba, żeby jego partnerka na ten radar w wielkim stylu wróciła. Jak dba? Oczywiście w jedyny sobie właściwy sposób, zgodnie z własnym ideałami - słifocią. Taką klasyczną z rąsi, utrzymaną w bardzo dobrze nam znanym z różnych portali klimacie "ojej, patrzcie jak dobrze się bawię ze swoją połówka i jacy jesteśmy śmieszni". Co zrobili Carbonillas? Założyli ray-bany w kolorowych oprawkach i uroczo się uśmiechają (Iker) bądź robią ponętne miny (Sara). Voila!
Szalenie urocze. U Sary nawet przypadkiem założone okulary prawie idealnie pasują kolorystycznie do szminki - co ta kobieta w sobie ma?
To jeszcze nie wszystko, bo o ocalenie Sary od naszego zapomnienia dbają również hiszpańscy spece od PR-u, którzy z entuzjazmem obsadzają ją w różnorodnych spotach reklamowych. Mamy więc dziennikarkę, która podczas chilloutu na fotelu z nieopisaną rozkoszą zajada się czekoladą marki "Valor". Hmm.. Czekoladą? Ależ oczywiście, że taką bez cukru, w innej chyba panna Carbonero niekoniecznie wypadłaby przekonująco.
Załapała się też do kampanii społecznej "Y si no levantamos?", która wnioskując z naszego poziomu hiszpańskiego (takie, wiecie, bardzo, bardzo poczciwe A1) mówi coś o rezygnowaniu z windy na rzecz schodów i dojeżdżania rowerem do pracy. Zgadujmy, że chodzi o jakiś zdrowy tryb życia czy coś w ten deseń. Jest Sara w slow motion, więc pewnie dla męskiej części hiszpańskiej populacji nic więcej się nie liczy.