Inna sprawa, że produkując takie arcydziełko marketingowcy Adidasa pozostawili sprytną furtkę dla adidasowych projektantów koszulek, bo rzeczywiście, skoro nie ma znaczenia nic poza tym, że "są niebieskie" to projektanci owi nie muszą się specjalnie wysilać. I rzeczywiście, nie wysilili się. To znaczy, nie zrozumcie nas żle, absolutnie nie ma tragedii, ale nie ma też rewelacji. Ot, niebieski trykot, serek przy szyi, białe lamówki. Nieco nudnawa, ale przecież solidna klasyka.
To teraz czekamy jeszcze na wyjazdówki, te bowiem, z oczywistych względów, niebieskie nie będą, a więc wszystko się może zdaaaaarzyć, a zdarzały się już naprawdę różne dziwne rzeczy...