Biczfejs na środę, tym razem w czwartek

Jako alternatywne podsumowanie tygodnia reprezentacyjnego, który nie zawsze był taki jakbyśmy chciały, a tym bardziej jakiego chcieliby piłkarze Jako alternatywne podsumowanie tygodnia reprezentacyjnego, który nie zawsze był taki jakbyśmy chciały, a tym bardziej jakiego chcieliby piłkarze.

*** Na początek jednak mamy dla Was coś bardziej w stylu vintage, bo sprzed prawie miesiąca, ale gify z Gran Derbi naprawdę warte są odkurzenia. I to bynajmniej nie dlatego, że "są z Gran Derbi", ale z powodu. że w tak doskonalej biczfejsowej formie, jak w tamtym meczu to dawno Ronaldo nie widziałyśmy. Zmarszczone w apogeum irytacji brwi, napięte do granic możliwości czoło i lekceważące kiwanie głową. Klasyka.

embed
embed
embed
embed

*** Wracamy już jednak na spokojnie do klimatów reprezentacji narodowych, gdzie czeka na nas bardzo przyjemna niespodzianka w postaci starego znajomego. Pamiętacie jeszcze dziewczęta Michaela Ballacka? My pamiętamy, i choć za jego "czasów świetności" ta rubryka jeszcze nie istniała i nie miał okazji się do niej załapać, to (w towarzystwie okazałych not za styl) robi to teraz za sprawą groźnych grymasów jakimi zagrzewał swoich młodszych kolegów do walki z Kazachstanem.

embed
embed

*** Skoro Misiek stresował się na trybunach i przy okazji meczu z takim rywalem, to co mieli powiedzieć Hiszpanie, którzy grali z Francją o wyjazd do Brazylii bez konieczności gry w barażach. I choć Sergio już w tym meczu opaski kapitańskiej nie nosił na ramieniu, to i tak jego zaangażowanie w grę były trzystuprocentowe, emocje na granicy spięć elektrycznych reflektorów na Stade de France, a walka nie szła tylko na nogi i łokcie, ale też i oburzone miny.

embed
embed

*** Opaskę nosił za to Xavi, który znowu nie omieszkał nam przypomnieć jak odpowiednio mroczny klimat do biczfejsów tworzą jego okazałe brwi i to przy okazji bardzo wymownego mimicznego komentarza na temat tego co miał do powiedzenia w tym momencie Matuidi.

embed

*** Jako jednak, że najsmaczniejsze kąski lubimy sobie zostawiać na koniec, to właśnie na ostatnią rundę odłożyłyśmy biczfejsowy performance Mesuciątka. Spójrzcie tylko na to stopniowe budowanie napięcia, na te oczy mrużące się z irytacji o milimetr więcej na każdym zdjęciu, o usta pieczołowicie przygotowywane do odpowiedniego naburmuszenia.

embed
embed
embed

Piękny kawałek sztuki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.