Tiger Woods i Lindsey Vonn oficjalnie parą

Ani Tiger ani Lindsey nie są wyjątkowo częstymi tematami na naszym różowym portalu, więc może właśnie dlatego ta informacja tak nas totalnie zaskoczyła. Ale come on! Naprawdę?

Plotki o tym jakoby podnoszącego się po bolesnym upadku golfistę i kontuzjowaną niedawno narciarkę łączyło coś więcej krążyły podobno już od kilku miesięcy (ok, mamy chyba zaległości i powinnyśmy zdecydowanie poszerzyć krąg zainteresowań), a nasiliły się po tym jak Tiger wysłał swój prywatny samolot, by odebrać Lindsey po jej wypadku w pucharze świata w zeszłym miesiącu.

Na wszelki wypadek zacznijmy od stworzenia Świata od początku: Tiger przez lata pielęgnował wizerunek przykładnego męża Elin Nordegren i równie kochanego ojca dwójki dzieci, by zrujnować go w okamgnieniu, gdy na światło dzienne wyszły liczne zdrady golfisty. Do dosłownej rujnacji wizerunku sportowca przyczyniła się też Elin doszczętnie demolując samochód niewiernego męża kijem baseballowym (naturalnie Elin celowała w Tigera, a że ten schował się w aucie...). W ten oto sposób ideał sięgnął bruku, tracąc kontrakty reklamowe, sponsorów, a także jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności i formę. Nas wciąż zastanawia, jak ma się sprawa przyjaźni Tigera z Rogerem Federerem, o której było zawsze głośno przed skandalem, i której temat zniknął po nim.

Tiger się wyspowiadał, korzył, prosił o przebaczenie, natomiast Elin w międzyczasie zgarnęła pokaźną sumkę pieniędzy za rozwód.

Życie uczuciowe Lindsey nie jest niestety aż tak barwne i sprowadza się do zaledwie jednego nieudanego małżeństwa z panem Vonnem, które zakończyło się pozwem rozwodowym złożonym w listopadzie 2011 po 4 latach małżeństwa.

I oto te dwie zbłąkane dusze wydają w tym tygodniu następujące oświadczenia:

Ten sezon był jak dotąd wspaniały i cieszę się z wygranych w Torrey i Doral. Czymś miłym, co zdarzyło się poza polem golfowym było spotkanie Lindsey Vonn. Lindesy i ja przyjaźniliśmy się od pewnego czasu, ale w ostatnich kilku miesiącach staliśmy się sobie bardzo bliscy i teraz się spotykamy. Dziękujemy za Wasze wsparcie i za szanowanie naszej prywatności. Pragniemy kontynuować nasz związek w spokoju, jak zwykłe pary i dalej startować w zawodach jako sportowcy - napisał Tiger na Facebooku.

To chyba nie była najlepiej skrywana tajemnica, ale tak - spotykam się z Tigerem Woodsem. Nasz związek ewoluował w ostatnich miesiącach od przyjaźni do czegoś więcej i sprawił, że jestem bardzo szczęśliwa. Nie planuję wypowiadać się na ten temat dalej, ponieważ chciałabym zachować tę część mojego życia dla nas, mojej rodziny i najbliższych przyjaciół. Dziękuję za zrozumienie i nieprzerwane wsparcie! - wtórowała mu także na Facebooku Lindsey.

Nie jesteśmy tylko do końca przekonane, czy ogłaszanie związku na Facebooku poparte zaaranżowaną sesją zdjęciową jest oby na pewno najlepszym sposobem proszenia o niewtrącanie się w życie prywatne.

Ciekawi nas też, czy Tiger wie, że w czasie, gdy próbował ratować swoje dobre imię, kajając się przed całym światem, Lindsey kilka razy wyśmiewała publicznie jego próby. Jeśli nie wiedział, to amerykańskie media już mu to na pewno uzmysłowiły. No ale cóż... w niektórych wypadkach dobra pamięć nie jest wskazana.

Wiemy, że każdy zasługuje na drugą szansę, ale mimo wszystko życzymy powodzenia i gratulujemy Lindsey... odwagi.

Więcej o:
Copyright © Agora SA