Tak naprawdę wyjdzie z niej (tudzież zza niej) by przedstawić przeciętnemu obywatelowi Wielkiej Brytanii ofertę banku, w spocie którego występuje, ale w jakich celach wykorzystamy sobie Jensona Buttona, to już nasza sprawa.
Bo widzicie, w tej przerwie, która minęła nawet nie wiemy kiedy, zaglądałyśmy a to do Fernando, a to głównie na głowę Sebastiana Vettela, wpadałyśmy w odwiedziny do familii Raikkonen, komentowałyśmy tatuaże Lewisa, a biednym Jensie chyba trochę zapomniałyśmy.
Zatem oto i wraca w trochę fajnej, trochę creepy reklamie banku Santander:
Tęskniłyście?