Klaty dnia, klaty historii - Luton Town. (Oraz inne rozstrzygnięcia w Pucharze Anglii)

Piłkarze piątoligowego Luton Town byli w weekend bohaterami całych Wysp Brytyjskich. Pokonali w Pucharze Anglii drużynę Premier League - Norwich City (swoją drogą bardzo sympatyczną), awansowali do najlepszej szesnastki rozgrywek, a że cieszyli się pokazując swoje  klaty na niewiadomoilustopniowym mrozie - muszą zostać także bohaterami naszego serwisu.

No dobra, tak naprawdę to nie wiemy, czy w Luton był mróz, ale ciepło na pewno nie było. Ale - uwaga sucharek - piłkarzy Luton rozgrzewały nieprawdopodobne emocje. Po raz pierwszy od 24 lat zespół spoza czwartej ligi wyeliminował drużynę z najwyższej klasy rozgrywkowej. A w poprzedniej rundzie piłkarze Luton pokonali grający w Championship Wolverhampton.

Szkoda może, że akurat Norwich musiało pełnić rolę ofiary, bo to nadzwyczaj sympatyczna drużyna , zaledwie od dwóch sezonów grająca w PL, która sama często dzielnie stawia się silniejszym od siebie. Nie zmienia to faktu, że kochamy takie historie jak ta z Luton i będziemy za chłopaków trzymać kciuki w dalszych rozgrywkach.

Jedynego gola w meczu zdobył w 80. minucie Scott Rendell, piłkarz, który dwa lata temu przeżył rodzinną tragedię - dwa lata temu zmarł, po czterech tygodniach od przyjścia na świat, jego synek.

To coś niesamowitego. Niesamowite jest i to, że strzeliłem gola w takim meczu, i to, że wyeliminowaliśmy taki klub. Nawet nie widziałem, jak piłka wpadła do bramki. Słyszałem tylko głośny wrzask kibiców. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Wspaniale być częścią historii. To niesamowity dzień dla nas wszystkich.

- powiedział po meczu szczęśliwy Rendell.

 

W 1/8 finału Luton może trafić m.in. na Arsenal lub Manchester City.

Ale to nie wszystkie sensacje w Pucharze Anglii w ten weekend. Chelsea zremisowała na wyjeździe 2:2 z trzecioligowym Brentfordem i trzeba będzie powtórzyć mecz.

Odpadł już natomiast Liverpool, który przegrał 2:3 z trzecioligowym Oldham Athletic. Luis Suarez nie wie, co się stało...

...ale przynajmniej maskotka Oldham miała time of her life...

Wygrał, bez większych problemów, Manchester United 4:1 z Fulham, a mi łezka kręciła się w oku, gdy patrzyłam na Berbę...

...wygrał Arsenal, choć pachniało sensacją, gdy Brighton dwukrotnie doprowadzał do remisu. Trzeba było dopiero Theo Walcotta, żeby rozstrzygnąć losy meczu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.