Nie, nie, nie! Tylko nie to! Czyżby David Luiz jednak ściął swoje piękne kręcone włoski?

Tak, wiemy, że ostatni tego typu alarm okazał się być fałszywym, bo David swoi słodkie kudełki po prostu skrył pod czapką, ale teraz mamy dużo mocniejszy dowód zdjęciowy. TYLKO DLA CZYTELNICZEK O MOCNYCH NERWACH!

Napatrzcie się na powyższe zdjęcie z meczu z Aston Villą, bo być może to ostatni raz, kiedy widzicie starego dobrego Davida. Powtarzamy - być może. There is still hope. Wczoraj wieczorem takie mrożące krew w żyłach zdjęcie ukazało się na instagramowym profilu reginamm4 , który należy do mamy Davida. (Przy okazji gorąco reklamujemy to miejsce, gdyż jest tam mnóstwo naprawdę fajnych zdjęć Davida, rodziny i przyjaciół).

No ale nie zwlekajmy. Niech wam w uszach zagra "Marsz imperialny" z "Gwiezdnych Wojen" (tam, tam, tam, tam ta ram, tam ta ram)...

embed

Żyjecie? To jeszcze jedno.

embed

O.M.G. Co tu się stało? Niech nam ktoś powie, że to tylko końcówki podcinane nożyczkami, a tej maszynki do golenia wcale tam nie ma! Niech nam ktoś powie, że to nie prawda. Że jutro zobaczymy burzę lwich loków wbiegającą na boisku w niebieskiej koszulce i spodenkach. I że wciąż będziemy miały tego jednego jedynego piłkarza, którego jesteśmy w stanie rozpoznać w telewizorze nawet, gdy akurat nie mamy okularów na nosie... No chyba, że Chelsea gra z Evertonem. Pozdrawiamy Cię, Marouane Fellaini.

Ok, jutro o 16 Chelsea gra ze Stoke i jedno wiemy na pewno. Nigdy wcześniej nie czekałyśmy na wydarzenia na Britannia Stadium z takim niepokojem. Wyjdzie łysy, nie wyjdzie łysy...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.