Nie jest dobrze: nowa dziewczyna Fernando już zaczyna niebezpiecznie upodabniać się do jessybondgirl...

Nadal jednogłośnie uważamy Daszę za śliczne i miłe dziewczę i dlatego też mamy szczerą nadzieję, że to tylko stan przejściowy. Dwie Michibaty w jednym padoku to co najmniej o trzy za dużo. No bo zobaczcie same...

Związek Fernando i Daszy nie został wciąż oficjalnie potwierdzony przez żadną ze stron, ale musiałybyśmy być bardzo naiwne, żeby wierzyć, że nic nie ma na rzeczy.

Sam Fernando bawi się z nami nieco w kotka i myszkę, wrzucając od czasu do czasu zdjęcia z Daszą na swojego Twittera (jak to poniżej), nazywając zwykle w komentarzach Rosjankę "miłym towarzystwem" (z którym je kolacje), po czym śmieje się z tego, co pisze o nim prasa.

Kolacja!! Ostatnie dni na rowerze, potem wakacje i odpoczynek...

Sama Dasza nie daje nam tymczasem ani na chwilę zapomnieć, czyim jest bokiem.

Najpierw miałyśmy utrzymaną w tajemnicy (do czasu) wizytę Daszy w Chinach w gościnie u Ferrari. Dasza nie próżnowała i od razu zwiozła do padoku cała zgraję koleżanek, a niby prywatne zdjęcia jakimś dziwnym trafem szybko wyciekły do sieci. Ups!

Niedługo potem dostałyśmy dawkę zdjęć z domu Fernando w Oviedo (z jego samochodem w tle, o czym Dasza nas uprzejmie poinformowała).

Potem nastąpił oficjalny debiut Daszy w szeregach WAGs podczas GP Niemiec , gdzie Fernando wygrał, a Dasza postanowiła podzielić się za pomocą Twittera ze światem swoim szczęściem...

Idealny! Najlepszy!!!! Wiem to!

Szczęśliwa i dumna

Nie zabrakło nam też Daszy na Węgrzech, gdzie zjadła z Fernando obiad urodzinowy (ale o tym poinformował już sam kierowca).

Teraz mamy formułowe wakacje, a Dasza wciąż nie odstępuje Fernando na krok. W obliczu obowiązków służbowych Alonso, najpierw dała się zaciągnąć do Maranello, gdzie zwiedziła fabrykę Ferrari...

Później poinformowała nas na Twitterze, że nie smakowało jej za bardzo tradycyjne danie hiszpańskiej Asturii (region, z którego pochodzi Alonso), czym dała światu lekko do zrozumienia, że znów była u kierowcy w domu.

Teraz natomiast Dasza jeździ motocyklem (ojej... Ferrari, co za zbieg okoliczności)...

Piękny dzień, żeby dobrze bawić się na motocyklu!

...oraz uczy się prowadzić samochód, a my mamy dziwne wrażenie, że wiemy, kto jest jej instruktorem.

Druga lekcja. Dobrze się bawię (myślę, że jestem lepsza i lepsza).

Na szczęście ma też dziewczyna czas dla siebie i swojego ciała.

Czas na trochę sportu

Tak - my też ZAWSZE ćwiczymy w dżinsach. Spisują się szczególnie dobrze podczas ćwiczeń rozciągających.

Na razie zapala nam się żółte światełko ostrzegawcze w związku z Daszą. Ponieważ jednak pierwsze (to najważniejsze) wrażenie zrobiła na nas dobre, a z Fernando tworzą ładną parę, więc wciąż dajemy jej szansę, uznając, że tak się po prostu zakochała, że świata poza ukochanym nie widzi.

Ale zejdź dziewczę z tej ścieżki jak najszybciej, póki nie jest jeszcze za późno...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.