Co dalej z ręczną? Bogdan Wenta nie zamierza kończyć kariery, Marcin Lijewski niestety tak

- Nie po to kiedyś zaczynałem pracę z tą kadrą od zera, żeby teraz z niej rezygnować - powiedział trener Wenta po przegranej z Hiszpanią. Ledwo zdążył wybrzmieć ostatni gwizdek sędziego, a już, posypały się głosy o 'końcu kadry Wenty'.

Teraz wiemy przynajmniej, że trener nie chce porzucać okrętu. Ale pewne rewolucje w składzie będą chyba nieuniknione.

Wczoraj, na gorąco po meczu p isałyśmy na facebooku:

"Coś nam się wydaje, że zamiast wieszać psy na tej drużynie, powinnyśmy jej teraz podziękować, za te wszystkie piękne chwile, które przecież doskonale pamiętamy. Bo to może być koniec kadry w tym kształcie, w jakim ją znałyśmy przez ostatnie lata."

W świetle dnia również uważamy, że trzeba wspierać, a nie krytykować, ale zmiany w polskiej piłce ręcznej są chyba nieuniknione.

- Teraz musi minąć kilka dni, aby wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. Mam swoich najbliższych, a tej pracy poświęciłem bardzo dużo czasu. Jednak nie po to kiedyś zaczynałem pracę z tą kadrą od zera, żeby teraz z niej rezygnować. Ktoś kto mówi, że sam odejdę w ogóle mnie nie zna. Mam jeszcze energię i pomysły na prowadzenie tej reprezentacji.

Niestety, wniosek bardzo szybko wyciągnął Marcin Lijewski i ogłosił zakończenie kariery.

- Na dzień dzisiejszy daję sobie spokój. Zdrowie już nie jest takie jak wcześniej. To koniec pewnej epoki. Część z nas jest za bardzo zaawansowana wiekowo, aby reprezentować nasz kraj.

Dziękujemy Marcinowi za wszystko i żegnamy go ze smutkiem. Tak jak mówił trener Wenta, ta kadra przeszła długą drogę:

Z tymi zawodnikami przeszliśmy wspólnie długą drogę i wiadomo, że niektórzy z nich nie będą już w stanie walczyć o kolejne igrzyska. Zegar biologiczny tyka dla wszystkich. Prezes Kraśnicki był u nas w szatni i również mówił o konieczności takich zmian. Przypomnę tylko, że w czerwcu czeka nas trudny turniej jakim są eliminacje do mistrzostw świata. Ważne jest, aby nie stracić kontaktu z dużymi imprezami. Jednak czas pokaże w jakim zestawieniu będziemy grać kolejne mecze. Teraz wszyscy jesteśmy smutni, bo nie jesteśmy z kamienia. Mam dużo przemyśleń.

Bardzo nas to ostanie zdanie cieszy. Bo chociaż wciąż nie możemy sobie wyobrazić igrzysk bez polskich szczypiornistów (no jak?), to jednak nie mamy zamiaru - co grozili przed meczem niektórzy eksperci w studiu - odwracać się od drużyny i dyscypliny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.