Pozachwycajmy się jeszcze trochę

Czyli jak Pepsi tworzyła najlepszą reklamą ostatniego półrocza.

Nie tak dawno, bo w piątek zaprezentowałyśmy Wam najświeższy spot Pepsi , stwierdzając zgodnie, że chyba dawno nikt tak przekonująco nie namawiał nas do zakupu niebieskiej puszeczki. Zachwycałyśmy się nad rozmachem, gwiazdorską obsadą, efektami specjalnymi, no dobra, nad białym tshirtem w serek Leo Messiego trochę też. Nie od dziś jednak wiadomo, że solą spotów reklamowych są następujące po nich video z "making of", gdzie z reguły dzieje się lepiej, ciekawiej i puszczane są bardziej urocze uśmiechy.

Zobaczywszy więc, że Pepsi udostępniła w sieci takowy materiał tym bardziej zacierałyśmy ręce, spodziewając się kolejnych minut spędzonych na wysokich wrażeniach estetycznych. I chyba się nie rozczarowałyśmy. Chyba, bo po cichu liczyłyśmy na jakieś mignięcia chociaż kilku centymetrów nagich ciał podczas przebieranek w garderobie, ale okej zadowolimy się też flirtującym z kamerą Aguero, Zobaczcie same:

Kilka luźnych wniosków:

- 53 sekunda. rączka Messiego na bioderku - like a boss. Xabi byłby dumny.

- dobra, ja (Marina) naprawdę wiem, że nikt nie ma takiej obsesji z Kunem jak ja, ale c'mon, komu nie zmiękły kolana podczas "muchas gracias chicos"? Przy tym poprzedzającym je wzrokowym flirtem z kamerą? Lub po tym kończącym je rozkosznym uśmiechu? No kto? Kto?

- Czy to tylko nasze wrażenie, czy Jack jest jakiś taki strasznie przygnębiony? Pewnie tylko zastanawiał się, kiedy w końcu skończą się te akrobacje i będzie mógł się w spokoju dorwać do twittera.

- Mina i ton głosu dzielącego się swoimi wrażeniami Franka Lamparda zdaje się ciężko wzdychać "Ach, mają dzieci zabawę".I zmarszczki na jego czole wcale nie mają nic wspólnego z naszym wnioskiem.

- tak jak Messi zawsze wydaje się lekko smutnym, wycofanym chłopcem, żyjącym we własnym świecie, tak tutaj wydaje się jakby miał największy ubaw ze wszystkich zgromadzonych, a tzw. "banan" nie schodzi mu ani na chwilę z twarzy. To chyba przez tą jazdę na lodówce.

- Czy to znowu tylko my, czy ktoś jeszcze odnajduje wysoki potencjał komiczny w tym całym lewitowaniu i innej gimnastyce artystycznej? Tak, tak, wiemy, nie znamy się na zaawansowanej technice i efektach specjalnych, ale (jak to na mieście mówią) sorry memory, seria Drogby ze skupieniem celującego głową w bliżej nieokreślony punkt w powietrzu gdzieś koło szóstego powtórzenia sprawia, że dostajemy ataku śmiechu.

- Myślałyśmy, że to tylko chwilowe, jednorazowe wrażenia, ale nie - Torres po dłuższym przyjrzeniu się wciąż i jeszcze bardziej wygląda jak chałturzący po godzinach informatyk. Chyba czas zgłosić problem z Windowsem w naszej redakcji.

(za nadesłania filmiku z "making of" dziękujemy serdecznie Wiktorii!;)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.