Pisałyśmy ostatnio , że piosenki na Euro są złe. Jednak jakimś cudem, ludziom udało się wyłonić grono finalistów, które od grona wszystkich piosenek różni się tym, że odpadły śmieszne, kuriozalne i będące oczywistą kpiną z organizatorów (naszym zdaniem "Piszczek, Lewandowski, Chopin" był właśnie czymś takim), a zostały miałkie, nijakie i złe. Tak nam się przynajmniej wydaje. Ale może się mylimy? Oceńcie same - tadam, oto finaliści!
I? Wasze opinie? Bo nam to się przede wszystkim zlewa w jakąś wielką falę patetycznych fałszów, przerywaną złym hip hopem i niezbyt dobrym naśladownictwem muzyki ludowej, na którego tle, chyba naprawdę najlepiej wypada pani Maryla Rodowicz, mamy jednak wrażenie, że ją stać na więcej...
A przecież można dobrze...