Nie tylko Resovia, czyli wspaniały wieczór polskiej siatkówki

Czyż to nie byłoby wspaniałe, gdyby w finałach wszystkich europejskich pucharów wystąpiła polska drużyna?

Oczywiście nie można się jeszcze za bardzo podpalać, bo za nami dopiero pierwsze półfinały, a Skra Bełchatów jeszcze szykuje się do swojego w Lidze Mistrzów, co nie zmienia faktu, że aktualnie możemy mieć sporą pociechę z polskiej siatkówki.

Triumfalny pochód rozpoczęła wczoraj Politechnika Warszawska, która w Rumunii zmierzyła się w 1/2 Pucharu Challenge z rumuńskim Tomisem Constanta. Jak widać ostatnio poniesione gładkie porażki ze Skrą nie wpłynęły szczególnie na morale zespołu, bo to zespół Radosława Panasa mógł cieszyć się ze zwycięstwa po ostatnim gwizdku bardzo zaciętej walki. Rewanż 17 marca (sobota) w Warszawie.

Tomis Constanta - AZS Politechnika Warszawska 2:3 (20:25, 25:21, 25:23, 18:25, 11:15).

Jeszcze lepiej poszło grającym u siebie Akademikom z Częstochowy, którzy oddali rywalowi tylko jednego seta.

Do finału mamy jeden mecz, ale można też powiedzieć że aż jeden - komentował po spotkaniu atakujący Tytana Michał Kamiński. - Pewni niczego być nie możemy, ale wierzymy, że do finału awansujemy i o pucharowe złoto zagramy z Warszawą.

Oj to dopiero byłby wymarzony scenariusz. Obecny wczoraj na częstochowskich trybunach Piękny Andrea na pewno się z nami zgodzi.

Tytan AZS Częstochowa - Prefaxis Menen 3:1 (25:18, 20:25, 25:15, 25:23).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.