*** No dobra, rozdzierający koszulkę Javi też ma w tym swój udział. Jakżebyśmy mogły przejść obok takiego aktu poświęcania obojętnie? Javi bowiem nie tylko rozdziera koszulkę w ramach protestu przed zmianą nazwy naszej rubryki, ale również , by efektownie i nad wyraz dobitnie zobrazować jak to nie może doczekać się naszego Euro. A przynajmniej tak dedukujemy przez wypisane na niej czarną farbą "2012" (ktokolwiek miał za zadanie to wykonać, chcemy mieć jego pracę!) i fakt, że nadgryzaną przez niego piłką jest oficjalna piłka turnieju, Tango.
Hmmm.....to kiedy to Euro?
*** Wracamy jednak do tego "T" i wszystkiego co z nim związanego. A związane są bardzo interesujące rzeczy, bo widzicie, David ledwo co powiedział "cześć" twitterowi i założył swoje oficjalne konto , a tu już Cesc zgotował mu gorące powitanie w postaci twitterowych końskich zalotów. Fabregas podziwiając anglojęzyczne wpisy swojego kolegi, zapytał, jakiego to dobrego słownika angielskiego używa, że pisze w nim tak dobrze, a nawet nie wie, jak powiedzieć "hello". Na to zaś David, od dziś zwany Davidem Mistrzem Ciętej Riposty (DMCR - w skrócie) odpowiedział, że to dlatego, że Cesc jest tak dobrym nauczycielem. I że on sam nie potrzebuje spędzić 8 lat w Londynie, by obronić siebie w angielskim.
Grrrrr. A żeby było jeszcze komiczniej i żeby rzeczywiście obronić się w tym angielskim - napisał to wszystko by hiszpańsku.
Uwielbiamy twitterowe flirty.
*** W tym momencie jednak szybko zrywa się Iker i krzyczy "Halo! Halo! A facebook? A mój facebook ? " . Na co my mówimy: "To trzeba było umieszczać do zdjęcie z Sarą?" i chcąc nie chcąc musimy je Wam pokazać, gdyż Iker pokazał je całemu światu, by dać nam malutki wgląd w to jak spędził swoje Boże Narodzenie. Albo z kim. I jaką ten ktoś miał sukienkę.
Na szczęście są też obrazki bardziej przyjemne dla naszego oka - święta wiecznie nie trwały i po powrocie do treningów musiała być też noworoczna uroczysta fotka z kolegami po pachą, po jednym z każdej strony.
Kaka ładnie się uśmiecha, Tomy uroczo obejmuje Ikera, choinka w tle fajna, ale klasyka facebookowa to klasyka facebookowa - focia z obiadu musi być. I jest. Kciuk też jest.
Coś czujemy, że takich foci z obiadu w restauracjach po ostatnich, świątecznych ikerowych przygodach kulinarnych może być więcej.
*** Ktoś wspominał coś o kciuku? No to my musimy wspomnieć o jego królu. Królu Kciuka, który swoją przerwę świąteczną postanowił spędzić jako obieżyświat i wybrał się na wycieczkę krajoznawczą do Rzymu i Watykanu. Zabrał ze sobą swoją ukochaną cyfrówkę, ciepły szalik i czapkę, no, ale chyba rękawiczki zostawił w domu, bo kciuk z kretesem przegrał z włoską zimą i schował się w kieszeni, co Królowi Kciuka się przecież nie zdarza.
Na szczęście, wszystko wróciło do normy, kiedy przyszedł czas na chillout przy Fontannie di Trevi, gdzie Sergio narażał swoje życie i suchość swojej skórzanej kurtki w imię przybrania oryginalnej i wysoce spektakularnej na wpół leżącej pozycji. Z podbieraniem tylko jedną ręką, bo w drugiej kciuk pokazany być musiał....
*** Czymże są jednak takie atrakcje jak fontanna di Trevi, kiedy na słitaśnych fociach na swoim twitterze można umieścić maszynę do stymulacji zrostu kości i wchłaniania wapnia? Niczym, drogie Panie, niczym. A jak jeszcze doda się do tej całej fajnej maszyny swoje dwie nogi odziane w czarne dresy, to już w ogóle jest słitaśny szał ciał.
Na szczęście ten, który go urządził, ma u nas obecnie półroczną taryfę ulgową, zwłaszcza jak w dołączył opisie doda rozdzierająco serce " Oto moja przyjaciółka na najbliższe miesiące ".
A pomyśleć, że jeszcze nie dawno, my i David, myśleliśmy, że jego przyjaciółka na najbliższe miesiące będzie wyglądać tak:
Leo Messi GQ Magazine