Papiery adopcyjne już mamy przygotowane, prowizoryczny pokój dziecięcy (co prawda trochę zbyt różowy dla chłopca, ale liczy się gest) już się tworzy w naszej redakcji, a każda z nas już przepycha się łokciami i atakuje inne długopisem w ręce, by wpisać się w tygodniowy grafik robienia "Awwwww" nad naszym nowym podopiecznym.
Choć nie, właściwie to zaadoptowałybyśmy go najchętniej razem z jego tatą. Tak w pakiecie. Plus piłkę. I malutki kawałek murawy najlepiej jeszcze. Tak, żebyśmy w zaciszu swojego biura, z perspektywy widza super VIP mogły, kiedy tylko zapragniemy (czyli zawsze z przerwami na jedzenie i narzekanie na fryzurę Cesca), mogły oglądać takie sceny.
Takie, jakie dzisiejszego ranka podglądnęłyśmy u swoich koleżanek z Kickette . Sceny, gdzie poziom słodkości i nieprzewidzianej rozkoszy powala na kolana i nie pozwala wstać przez minutę trzynaście jaką trwa cały filmik. Formuła w zasadzie jest prosta - piłkarz AC Milanu, niejaki Robinho, bierze swojego malutkiego słodkiego 4-letniego synka Robson Juniora, przebiera w malutki, słodki strój Rossonerich oraz malutkie słodkie dziecięce korki i zabiera na boisko. A to co już tam się dzieje, włącznie z początkującymi dryblingami i początkującym speszeniem przewyższa wszystkie normy "Awwww" z jakimi w swoim życiu miałyśmy kiedykolwiek styczność. Tylko popatrzcie:
Powiemy tylko tyle - 0:55 <3333
Halo? Halo? Chrząstki w kolanach? Jeśli się odnajdziecie prosimy o pilne zgłoszenie się do naszej redakcji.
P.S. Co z tego że naszych małych słodkich córek w różowych sukienkach jeszcze nie ma świecie, my już wiemy, że właśnie oglądamy naszego przyszłego zięcia. Na pewno.