Biczfejs na środę

Halo, panowie! Kto jest zirytowany/zły na cały świat/nie lubi jak koledzy kładą mu ręce na czole/nie chce "tego trzeciego" w swoim bromansie/chce walczyć o tytuł ojczyzny biczfejsa ręka w górę!

1. To wszystko przez bromance.

Według badań przeprowadzonych przez amerykańskich naukowców (no dobra, według naszych luźnych obserwacji i rozkmin) na grupie losowo wybranych piłkarzy 6/10 biczfejsów jest bezpośrednio związanych z bromance'ami i negatywnymi uczuciami w stosunku do osób trzecich próbujących wystawić je na próbę. W grupie z Cristiano było to 9/10 biczfejsów. Bo Cristiano nie lubi, jak ktoś przytula jego Pipitę.

embed

Strach pomyśleć, co by było, gdyby rozchodziło się o przytulanie Kaki.

2. Powody i...powody.

Niektórzy mówią, że każdy powód to strzelenia rasowego biczfejsa to dobry powód, jeszcze inni, że jeżeli takowym jest przegrana z rywalem zza miedzy z szóstką za dwukropkiem jest to wręcz powinnością wynikającą z wewnętrznej potrzeby serca, duszy i umysłu. My twierdzimy, że będąc Javierem Hernandezem inaczej po prostu się nie da, a w grę wchodzi takie pojęcie jak "odruch bezwarunkowy"...

embed

"Dżizas, Wayne, weź tą rękę z mojego czoła!"

3.) Człowiek o stu twarzach

No i z takim Chicharito to jest przynajmniej jasna spraw, biczfejs na porządku nocnym i dziennym, gorzej jest jeśli rozchodzi się o takiego Manuela Neuera. Z tym to jest w ogóle beznadziejna sprawa. Raz rozanielony uśmiech. Raz rozkoszne speszenie. Raz melancholijna refleksja. I gdy tylko straci się swoją czujność....buuuum....biczfejs z popiątnym "r" w "grrrrr" pojawia się na pięknej twarzyczce, a my z hukiem spadamy z różowego krzesła.

embed

A to cwaniak.

4.) Wspaniałomyślność redaktorki Mariny.

To nie tak, że redaktorka Marina już od-obraziła się na Villę za bycie Królem Offside'ów i przywróciła go z powrotem w swoje łaski. To...to...to.... David wziął ją zwyczajnie, starym sprawdzonym sposobem na litość, przekrzywiając głowę i patrząc tym swoim nieszczęśliwym spojrzeniem skrzywdzonego szczeniaka...

embed

..no i ten, po godzinach dyskusji i prezentowanie wszystkich "za" i "przeciw" Marina postanowiła okazać swoją wspaniałomyślność i litościwie darować Villi ów "bana" na wizytę w "Biczfejsie na Środę". Jeśli tylko to ma pomóc w zniknięciu tej rozpaczliwej podkówki znad przecinka? W końcu Król z Biczfejsem na twarzy to szczęśliwy Król.

embed

5.) Ojczyzna biczfejsów

Podobno to Hiszpania jest ojczyzną biczfejsów, podobno to tam narodziła się sztuka wykrzywiania mięśni twarzy i podobno stamtąd pochodzą jej najwybitniejsi przedstawiciele. No właśnie, podobno. Bo gdy patrzymy tak na poniższe zdjęcie Holgera Badstubera jakaś niezrozumiała wewnętrzna siła każde nam to "podobno" podkreślić, napisać z dużej litery i dodać osiem wykrzykników. Bo to "podobno" już dawno nie miało w sobie tyle z pomówienia.

embed

Wierzcie lub nie, ale niejeden epicki biczfejs widziałyśmy w swoim życiu, ale ten jest najbardziej epicki z wszystkich epickich* .

* stwierdzenie nie dotyczy biczfejsów wykonanych przez Jaśnie Wielmożnego Króla, Davida Villę.

6) Hiszpańska Armia rusza to ataku.

Zaraz, zaraz, ktoś poddawał w wątpliwość hiszpańskie korzenia sztuki strzelania biczfejsa? Ktoś śmiał bezczelnie użyć słowa "podobno" w jednym zdaniu z "Hiszpania ojczyzną biczfejsów"? To się doigraliście. Armia Hiszpanów uzbrojonych w skurcz każdej możliwej tkanki i mięśnia twarzy rusza, by walczyć o honor, prawdę i bezdyskusyjne panowanie Hiszpanii w krainie Biczfejsa. Drżyjcie narody!

embed

Z czysto wizualnej obserwacji stwierdzamy, że kapitanem tej armii musi być Fernando Torres.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.