O wielkim talencie, jaki drzemie w Bartku Salomonie mówiło się od kilku lat. Tyle tylko, że wychowanek Lecha Poznań, filar pomocy drugoligowej włoskiej Brescii, w maju skończył dwadzieścia wiosen. To, jak na europejskie standardy, całkiem sporo, więc czas już najwyższy pokazać się w prawdziwym wielkim futbolu.
Zarówno agent (trudno się dziwić) jak i trener Polaka są przekonani, że Bartosz swoją szansę na grę w wielki klubie otrzyma już w styczniowym okienku transferowym - pod warunkiem, że ktoś zgodzi się wyłożyć nawet 10 milionów euro (byłby absolutny rekord ceny rodzimego piłkarza). Czy będzie to Barcelona?
Umarłybyśmy i nie żyły, gdyby tak się stało. A później umarłybyśmy jeszcze raz i żyły długo i szczęśliwie. Tak to nie jest logicznie sprzeczne. A przynajmniej nie mniej sprzeczne niż wyrażenie "Polak w Barcelonie". Zanim jednak poziom ekscytacji w redakcji osiągnie pułapy uniemożliwiające normalne funkcjonowanie zauważmy, że bardziej prawdopodobny niż Barca, wydaje się jednak kierunek włoski.
Poprzednim razem o Bartku było głośno, gdy Franciszek Smuda powołał go do Reprezentacji na mecze z USA i Ekwadorem. Salomon przyjechał na zgrupowanie, ale w spotkaniach ostatecznie nie wystąpił. My zapamiętałyśmy go, jako bardzo ułożonego i skromnego młodzieńca . I całkiem wygadanego.
Bartosz Salomon piłkarzem Barcelony. Bartosz Salomon piłkarzem Barcelony. Bartosz Salomon piłkarzem Barcelony. Tak, za trzecim razem to już nie wydaje się tak zupełnie bez sensu. Ale by było fajnie!
Hmm, no ale gdyby ostatecznie Bartek trafił do Milanu, Napoli czy jakiegokolwiek innego zespołu Serie A i tak byłybyśmy zachwycone. Przecież taki talent nie powinien tkwić w drugiej lidze zbyt długo.