Zacznijmy od tego, że wyścig w ogóle mógł się nie odbyć! Słyszałyście o tych dymach z nad Indonezji ?
Na całe szczęście w porę zjawić się nasz bohater i obrońca Jenson.
AFP/GETTY IMAGES/SAEED KHAN
Przegonił wiatr, osuszył łzy i nawet pomógł Tonio Liuzziemu oczyścić jego stanowisko startowe z węgla.
Ledwo Jens wyłączył swój wiatrak, a tu już wybuchła nowa afera! No słuchajcie, podobno Fernando Alonso obraził Sebastiana Vettela! Przeczytałem w niemieckiej gazecie (Nick nie zdążył anulować prenumeraty), że przed dekoracją na Monzy powiedział do niego: "Fuck you, my boy!". Fernando oczywiście wypiera się wszystkiego i mówi, że to tylko takie żarty, droczenia, i wiecie co, ja mu wierzą. Przecież my też tak sobie cały czas żartujemy. Ja przechodzą koło garażu Ferrari i mówię "Fernando, I'm faster than you", a on mi odpowiada "Fuck you, my boy!" Aż nas czasem Felipe przychodzi uspokajać, że usypia właśnie Filipinho.
Albo, że już niania w przebraniu Taksido przyszła bawić się z małym w Czarodziejkę z Księżyca.
Z resztą, niech już ci dziennikarze tak nie udają, bo przecież Fernando też z nimi cały czas żartuje.
No słuchajcie, aż cały zgłodniałem przez te afery. Teraz to już mamy taki wybór na padoku, że już sam biedny nie wiem gdzie mam pójść. Chodźcie, Jens zaprasza do swojej restauracji.
I wiecie co, lepiej się pospieszmy. Za nami nadjeżdżają jakieś wygłodniałe hordy!
Do usłyszenia!
Wasz Wituś