Nie, naprawdę. Nic lepszego nie może nas już spotkać, nawet jeśli Mats Hummels wkroczy z naręczem kwiatów do naszej redakcji, Wojtuś Szczęsny przyśle CV - aplikację na stanowisko odźwiernego, Jenson Button zrobi sobie sesję dla Cosmo w samym tylko bolidzie i niczym więcej... No dobra, to ostatnie jest jeszcze warte rozważenia, ale jak na razie, po tym co zobaczyłyśmy przed a Wy zobaczycie za chwilę - nasze życie nabrało znamion kompletności, dni się wypełniły, Absolut został nie tylko dotknięty, ale ba! Absolut strzelił z nami klasycznego "niedźwiedzia" a chóry aniołów, zastępy świętych i pitagorejska muzyka sfer rozbrzmiewają w naszych uszach razem z niezrównanym, jedynym w swoim rodzaju akcentem De Speszial Łana.
Ponieważ wszelkie próby uzyskania werbalnej adekwatności, nie mówiąc już o ekwiwalencji tego, co dzieje się na poniższym filmie są tak straceńcze i śmieszne jak szarżowanie księżyca motyką albo barcelońskiej defensywy Grzegorzem Rasiakiem, przejdźmy więc może od razu do sedna - oto Jose Mourinho, który jest ubrany na czarno, molestuje krzesło (ooooch, jak strasznie, strasznie chciałybyśmy być krzesłem...) strzela biczfejsy, uśmiecha się... i chyba coś reklamuje, ale nie mamy pojęcia co. Who cares?
Najpierw myślałyśmy, że to jest koniec świata>>
Ale bardziej unicestwiający od Jose Mourinho może być tylko Jose Mourinho...
Wasza pływająca brzuchem do góry z szeroko otwartym pyszczkiem