Serbowie też mieli swoją fetę na lotnisku. Chyba fajniejszą od naszej

Damn. Trzeba było jednak sprowadzić jakąś orkiestrę.

Oczywiście to nie tak, żebyśmy miały jakieś zastrzeżenia, problemy, niedostatki w związku z  wczorajszą uroczystością powitania naszych siatkarzy na lotnisku , ale patrząc na analogiczne obrazki z fety mistrzów Europy, trochę zazdrościmy im, i samej imprezie, spontaniczności i żywiołowości.

Bo tu proszę. Ledwo wysiedli z samolotu, już im orkiestra bałkańskie rytmy przygrywa, oni po trzech sekundach zaczynają wymachiwać rękami, tańczyć, podskakiwać, że aż się buzia po drugiej stronie ekranu sama śmieje. Oczywiście tylko przez moment, bo później wymalowuje się na niej skupienie w związku z poszukiwaniem w tym tłumiku Ivana z nadzieją, że on też zaraz ściągnie koszulkę, owinie się flagą, ruszy bioderkiem w rytm trąbki. Ale niestety, on tam tylko miga gdzieś z tyłu z ojcowską dumą wypisaną na twarzy. A później, wśród omdleń redaktorskich, przechodzi, mimo, że tors ledwo mieści mu się w drzwiach, do pomieszczenia, gdzie lada moment odbyć ma się konferencja prasowa. Zapis wideo tych dramatycznych wydarzeń znajdziecie pod tym linkiem .

Ale to jeszcze nie koniec. Po opuszczeniu lotniska panowie udali się przejażdżkę autobusem po mieście i na tradycyjne pozdrawianie kibiców z balkonu. Z tego również mamy dla Was relację wideo. I tym razem w Ivana wstąpiły demony. I nawet (wreszcie się doczekałyśmy!) koszulka powędrowała na chwilę w górę!

 

Ivanie Miljkovicu, jesteś Bogiem. (Uświadom to sobie, sobie).

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.