No dobra, tak naprawdę to chyba ani trochę smutny nie jest, a to my wyobrażając sobie opisaną przez niego scenkę, takie obrazy miałyśmy przed oczami:
GETTY IMAGES/Vladimir Rys
Do scenki doszło podczas weekendu wyścigowego w Belgii, a cóż tam nasz dzielny Nick robił, skoro Renault zrezygnowało z jego usług, zapytacie? Otóż, jak już wiecie, Brodaty wkroczył z byłym teamem na drogę sądową , jako główny argument swojej obrony podając fakt, że wciąż ma ważną umowę. No i tak właśnie się manifestacyjnie przechadzał po padoku z miną "idę i wypełniam swój kontrakt".
AP/Frank Augstein
I wtedy właśnie doszło do spotkania z Witkiem.
GETTY IMAGES/Ker Robertson
GETTY IMAGES/Ker Robertson
GETTY IMAGES/Ker Robertson
Po tym dramatycznym fotostory, możemy przejść do części, w której wyjaśnimy, dlaczego Wituś wcale taki smutny nie jest. Otóż on sam wypalił, że tak właściwie wkład Nick w prace nad bolidem był znikomy oraz:
[źródło: f1.v10.pl]
Klasyczny Wituś.
P.S. Data procesu Heidfeld vs. Lotus Renault wyznaczona jest na 19 września, co oznacza, że Nick będzie mógł kontynuować swoje manifestacje także podczas najbliższego wyścigu na Monzy. Dobra wiadomość jest taka, że potrafi rozbijać namiot.
ruby blue
A my i tak będziemy tęsknić za Brodatym w Formule. Zobaczcie dlaczego >>