16 minut raju

Przebudzenie się dzisiaj rano nie było wcale mniej bolesne niż wczorajsze pójście spać, i ku naszemu utrapieniu okazało się, że nadal jesteśmy tak samo poza Ligą Mistrzów jak w nocy, a myśl, że było tak blisko...

Ale czy rzeczywiście było blisko? Blisko było przez dwadzieścia kilka minut kiedy nasi murowali rozpaczliwie bramkę broniąc rezultatu 0:0. Potem, przy stanie 0:1 modliłyśmy się, żeby murowali jeszcze bardziej, by dowieść ten rezultat do karnych i liczyć na łut szczęścia. Ale najbliżej Ligi Mistrzów byliśmy przegrywając 1:2, po wspaniałym, trzeba to przyznać, strzale Czarka Wilka, ale przegrywając! Gdybyśmy utrzymali ten wynik byłaby to najbardziej zwycięska porażka w historii, ale jednak wciąż porażka, a nie można wygrywać przegrywając.

Nie wiemy czy uda nam się Was pocieszyć, bowiem same jesteśmy niepocieszone, ale w tym mrocznym i pochmurnym dniu postarajmy się doszukać kliku jasnych stron:

1. Lepiej co roku odpadać w IV rundzie, niż nie dochodzić do II.

2. I to, że do tej IV rundy doszliśmy jest sukcesem polskiej piłki, podobnie jak to, że wygraliśmy u siebie z APOELem, mimo, iż Wisła była zespołem słabszym. I nawet jeśli byliśmy w Lidze Mistrzów tylko przez 16 minut, to i tak było to najdłużej od 15 lat. 3. Liga Europejska jest fajna. Naprawdę. Zespoły z drugiego planu ale ze wspaniałą historią i tradycją, barwni kibice, multibramkowe wyniki, sensacyjne rozstrzygnięcia. Lech miał okazję zmierzyć się z Juventusem i Manchesterem City, Wisła też trafi zapewne na jakieś uznane firmy i ma szanse wypaść całkiem nieźle. 4. Będzie lepiej. To nie zupełnie jest tak, że od 15 lat nic nam się nie udaje, a kiedyś to udawało się nam wszystko. Polska piłka przechodziła bolesne przeobrażenia i turbulencje, i właściwie dopiero od kilku lat wychodzi na prostą, a sportowa normalność jest w naszym kraju zaledwie w powijakach. Sukces Wisły - bo w takim świetle jest to sukces - jest więc jutrzenką nadziei, że będzie lepiej, coraz lepiej.

5. Argumentu "dobrze, że odpadliśmy, bo przegralibyśmy sromotnie wszystkie mecze fazy grupowej" nie będziemy dyskutować, bo jest to argument zły. Wszyscy doskonale wiemy, jak bardzo byśmy chcieli mieć szansę sromotnego przegrania wszystkich meczów fazy grupowej. Ale może w przyszłym roku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.