Ligowy Ciachomierz: Dzień Dziadka, czyli 2. kolejka Ekstraklasy

Ale spokojnie, dziadek jeszcze nigdy nie był tak ciachowy.

Druga kolejka Ekstraklasy już prawie (jak zwykle - został jeszcze poniedziałkowy mecz do rozegrania, tym razem Korona Kielce - Ruch Chorzów) za nami, przystępujemy więc do jej rozebrania na czynniki pierwsze, choć chętniej niż kolejkę rozebrałybyśmy jej uczestników... Ciacha na TAK: Waleczni Weterani

Ta kolejka należała w całości do doświadczonych zawodników, i chociaż coś się w nas buntuje kiedy nazywamy Kamila Kossowskiego weteranem (przecież on jest ciągle piękny, młody i niegrzeczny, a my wymieniamy wieczka od jogurtów z pokemonami na naklejki z piłkarzami z albumu PANINI), chociaż to samo mogłybyśmy powiedzieć o Radosławie Sobolewski, Marcinie Żewłakowie czy Tomaszu Frankowskim (chociaż nie, Tomasz był stary odkąd pamiętamy. Stary, ale słodki i uroczy) to jednak kolejka zdominowana przez nazwiska, które brzmią w naszych uszach od lat, nazwiska, które po licznych peregrynacjach po mniej lub bardziej dalekich krajach, wyższych lub niższych ligach i tysiącach perypetii powróciły w końcu na zielone łąki Ekstraklasy, kolejka taka sprawia, że czujemy się młodsze i kto chce wymienić Pikachu na Owena? GKS Bełchatów

No dobra, może znęcanie się nad beniaminkiem, w dodatku tak dzielnym beniaminkiem jak Podbeskidzie nie jest czymś szczególnie szlachetnym i godnym podziwu, ale też nie tak znowu co tydzień oglądamy w naszej Ekstraklasie takie pogromy jak szóstka do zera. A to właśnie w Bełchatowie błyszczał wspomniany już Kamil Kossowski, jak również jego równie doświadczony kolega Jacek Popek i kolejny bohater naszego dzieciństwa - Marcin Żewłakow

Marcin Żewłakow, piłkarz PGE GKS BełchatówMarcin Żewłakow, piłkarz PGE GKS Bełchatów Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Tomasz Frankowski

Franek, Franek łowca bramek, który czarował kiedyś w kadrze Janasa (w wielokrotnie przywoływanym już dzisiaj dzieciństwie) a potem słuch o nim zaginął, a jeszcze bardziej potem powrócił do Ekstraklasy niczym ksiądz Robak na Litwę lub król Aragorn do Gondoru i przeżywa teraz swoją drugą młodość, albo złotą jesień albo po prostu kontynuuje bycie jednym z najlepszych polskich napastników. W ten weekend w meczu przeciwko Lechii Gdańsk zdobył swoją bramkę numer 150 . Gratulujemy! A przy tym wszystkim Tomasz (nie, dużo lepiej czujemy się pisząc "Pan Tomasz") ma jeden z najsłodszych, nieśmiałych uśmiechów w Ekstraklasie i wygląda absolutnie rozbrajająco kiedy śpi.

Śląsk Wrocław

Śląsk, który ostatnio przyprawił nas o pucharowy ból zębów nie mogąc strzelić gola z gry przez ponad 200 minut teraz postanowił trochę przeprosić i zrekompensować. Co prawda drugi najwyższy wynik tej kolejki - 4:0 z ŁKSem również był niczym innym jak "laniem beniaminka", ale, no cóż, patrz punkt o Bełchatowie. A jeśli dodamy do tego, że holenderskich snajperów też nie mamy okazji zbyt często na naszych boiskach oglądać, a Johan Voskamp zdobył kolejną bramkę, to Śląsk całkowicie zasługuje na pochwałę, którą mu niniejszym dajemy.

Bruno

Zawsze podejrzewałyśmy, że pomocnik o wyglądzie Willa Turnera ma potencjał, aby zachwycać widzów esktraklasowych boisk, jednak czegoś mu brakowało. A to ginął w tłumie, a to miał problemy z trenerem. Teraz jednak Jacek Zieliński na niego postawił, a on strzela ważne i piękne bramki, które dają punkty drużynie. Oby tak dalej.

Ciacha na NIE:

Rozczarowujące remisy

Nie stoimy na stanowisku, że remisy są z zasady złe, bywają też dobre, a nawet zwycięskie, ale mamy wrażenie, że zarówno fanki Lecha, jak i Wisły są lekko rozczarowane zarówno remisem z Zagłębiem jak i z Polonią Warszawa. Chociaż nam się bramka Szymona Pawłowskiego bardzo podobała, a Wisła zdołała przecież wyrównać. Poza tym, no wiecie, Wisła ma puchary i musi odpoczywać. ŁKS

Przegrał po raz drugi, i po raz drugi wysoko. Tak, wiemy, beniaminek, musi zapłacić frycowe, wczuć się w ekstraklasowy rytm i tak dalej, ale póki co, skoro już musimy kogoś zganić, ganimy tego, który przegrywa najwyżej i najwięcej.

Andraz Kirm i Jakub Wilk

Panowie mogliby zostać podciągnięci pod kategorię RR, ale ich spektakularne pudła zasługują na specjalne wyróżnienie. Jakub Wilk musiał chyba myśleć o własnym obliczu w lustrze, tudzież o wielkiej porcji niebieskich migdałów kiedy był sam na sam z Isailovicem , a Kirm zdecydował, że nie lubi łatwych rozwiązań, a w poprzeczkę przecież trafić jest trudniej, niż w taką wielką, wielką bramkę.

Ciacho zauważone

Rafał Grzyb - nie chodzi tylko o to, że świetnie się spisywał w meczu Jagiellonii z Lechią, ale także, a może przede wszystkim o to, że ma pięknie zarysowaną szczękę, trzydniowy zarost i chmurne spojrzenie...

embed

Ciacho kolejki

Tomasz Frankowski - któżby inny jak nie strzelec jubileuszowego gola i łowca bramek? Powody zostały wymienione wyżej i możecie się z nimi nie zgadzać, ale my uhonorujemy Pana Tomka.

Dobranoc.

Więcej o:
Copyright © Agora SA