LGP w skokach. Tajner: Stoch w formie, system działa już w kombinacji

- Kamil Stoch jest w bardzo dobrej, równej formie. Może to nie za dobrze w tym okresie. Ale przecież specjalnie się nie szykował, samo tak wypadło, więc nie ma się co zamartwiać - mówi Apoloniusz Tajner przed konkursami Letniego Grand Prix w Wiśle. Sportowe rozpoczęcie cyklu zostało zepchnięte w cień przez testy, jakie w sposobie rozgrywania zawodów będzie przeprowadzała Międzynarodowa Federacja Narciarska. - Od tego jest lato - tłumaczy Tajner.

Łukasz Jachimiak: Przy okazji startu Letniego Grand Prix w Wiśle skoczkowie będą testować nowe zasady rozgrywania konkursów lotów narciarskich. Sposób przeprowadzania zawodów będzie czytelny dla kibiców?

Apoloniusz Tajner: Sam nie wiem, czy kibice się w tym nie pogubią. Cały czas coś się nam w skokach zmienia, w tym momencie to trochę inny sport niż 10 lat temu. Dobrze chociaż, że z niektórych pomysłów Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) się wycofała, kiedy okazało się, że to nie są dobre rozwiązania. Czymś takim było m.in. rozgrywanie skoków systemem pucharowym. Trwało to za długo, przeciągało się w nieskończoność i było mało przejrzyste, dlatego w taki sposób odbył się tylko jeden konkurs.

Toczył się chyba według bardziej skomplikowanych zasad od tych, które teraz zaserwuje nam FIS?

- To było dawno temu, byłem wtedy trenerem kadry. W którymś z konkursów LGP skakało 32 zawodników, dalej przechodziło 16, oni znów skakali i przechodziło ośmiu, później czterech i na koniec był finał. Wszystko trwało pięć godzin, bo trzeba było czekać, aż zawodnicy po skokach wjadą na górę i przygotują się do następnych prób. Nikomu się to nie spodobało. Teraz wszystko powinno iść sprawniej, bo grupy będziemy mieli tylko w pierwszej serii, zawodnicy będą rozstawieni według miejsc z kwalifikacji i każdy w konkursie odda po dwa skoki.

Naszej kadrze te zmiany się podobają?

- Liczenie serii kwalifikacyjnej do wyniku konkursu to propozycja Łukasza Kruczka zgłoszona na komisji skoków. To ma sens, bo jak zawody storpeduje wiatr, to już nie będzie sytuacji, że konkurs się nie odbył. Oczywiście jeśli dzień wcześniej uda się rozegrać kwalifikacje. A jak będzie się liczyła całość, to przy wzięciu pod uwagę trzech, a nie - jak dotąd - dwóch skoków mniej loteryjne będą końcowe wyniki. My podchodzimy do tego, pamiętając, że jak jesteś dobry, to trzeci skok może ci tylko pomóc. Poza tym wiemy, że ten system już się sprawdził w kombinacji norweskiej. W ubiegłym sezonie już funkcjonował. Jak z rozegraniem skoków do zawodów był problem, to brało się pod uwagę kwalifikacje i można było do końca przeprowadzić imprezę. To ważne również ze względów marketingowych i umów sponsorskich.

Może przede wszystkim, a nie również?

- Na pewno FIS dąży do tego, żeby mniejsze problemy z rozliczeniem imprez mieli ci, którym przeprowadzać je przeszkadza pogoda. Kibice też na tym skorzystają.

Bo już chętnie oglądali kwalifikacje do poszczególnych konkursów?

- Zgadza się. FIS sprawdził wyniki oglądalności kwalifikacji, wyniki były dobre. Teraz będą jeszcze dużo lepsze, bo będą znaczyły dużo więcej. I już wszyscy najlepsi skoczkowie będą w nich startować, nikt z czołowej "10" nie odpuści.

Na razie system będzie obowiązywał tylko podczas lotów narciarskich, ale pewnie FIS wprowadzi go do wszystkich konkursów Pucharu Świata od sezonu 2015/2016?

- W tym kierunku to zmierza. Ale musimy się wszyscy przekonać, czy na takich zasadach widowisko jest czytelne dla kibica, czy jest naprawdę bardziej sprawiedliwe. Jak wszystko zaskoczy, sprawdzi się w praniu, to wejdzie do skoków na stałe. Od tego jest lato, żeby różne rzeczy testować.

Co tego lata będzie testować nasza kadra? Powtórzy program z ubiegłych lat, czyli LGP potraktuje mocno treningowo, nie będzie gonić za wynikami?

- Na pewno tak będzie, choć w ten pierwszy weekend na wynik się nastawiamy. W miniony mieliśmy w Wiśle mistrzostwa Polski, widziałem, że Kamil Stoch jest w bardzo dobrej, równej formie. Może to nie za dobrze w tym okresie. Ale przecież specjalnie się nie szykował, samo tak wypadło, więc nie ma się co zamartwiać. W dobrej dyspozycji jest też Piotrek Żyła, równo skacze Jakub Wolny, dlatego zdobył brązowy medal, coraz lepiej spisuje się Maciek Kot. Dużo będzie na pewno zależało od warunków, bo w Wiśle wiatr kręci. Na mistrzostwach Polski tak poniosło Piotrka Żyłę, że skoczył za daleko, zrobiło się niebezpiecznie. Dobrze, że Grand Prix zaczynamy u siebie. Będziemy mogli się pokazać, zdobyć sporo punktów, które przydadzą się nam do kwot startowych na zimę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.