Skoki narciarskie. Kruczek: Skoki nie stały się bardziej niebezpieczne

- Ostatnie upadki w skokach to nie jest jakiś nowy problem z bezpieczeństwem, tylko coś typowego dla stylu V: powietrze wpada czasem na nartę od złej strony i wtedy rusza domino. Na treningach zdarza się to często - mówi Sport.pl trener polskiej kadry Łukasz Kruczek. PŚ w Wiśle w czwartek o 17.30, relacja z czuba i na żywo

Paweł Wilkowicz: Thomas Morgenstern leży w szpitalu po wypadku na skoczni, już drugim w tym sezonie, podobnie wyglądający upadek po wyjściu z progu miał dzisiaj podczas waszych treningów w Wiśle młody przedskoczek. Skoki mają nowy problem z bezpieczeństwem?

Łukasz Kruczek: Nie, to normalne upadki związane ze stylem V, na treningach widzi się takie często, po kilka, kilkanaście w sezonie. Po prostu konsekwencje w przypadku Thomasa były poważniejsze. To był wyjątkowo nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Generalnie, zimą takie upadki są groźniejsze niż wtedy, gdy skaczemy na igelicie, bo na nim jest tak ślisko i gładko, że skoczkowie po prostu się ześlizgują, a Thomas jeszcze odbijał się od śniegu. A jeśli chodzi o naszego młodego skoczka [Pawła Wąsika - red.], rozmawiałem z Janem Szturcem, który był przy tym, jak odwożono go do szpitala. Chłopak był w szoku, nie uniknął wstrząsu mózgu, ale już na skoczni wszystko wskazywało na to, że poważniejszych urazów nie będzie. Na tym samym treningu był jeszcze jeden podobny upadek, a inny skoczek się z takiej ryzykownej sytuacji wyratował.

Mówisz: typowy wypadek związany ze stylem V. Czyli zassanie źle ułożonej narty przez pęd powietrza?

Tak, powietrze wpada na nartę od złej strony i wtedy zawodnik ma ogromne problemy z uniknięciem kłopotów. Ściąga go w dół. To jest ogromna siła, kiedyś w tunelu aerodynamicznym robiliśmy próby przy prędkości 90 km na godzinę i w takich warunkach nawet dwie osoby mają problem z utrzymaniem narty uderzonej pędem powietrza. Kamil miał kiedyś w Vikersund podobny problem jak Thomas i wylądował na obie nogi. Morgenstern jest znany z tego, że skacze agresywnie, zbliża się do granicy. I czasem można wbrew woli tę granicę przekroczyć, powietrze się ułoży niekorzystnie i rusza domino. Lawina.

A upadek Pawła Wąska, czyli tego młodego przedskoczka?

Tu zapewne przyczyna była inna: najwięcej upadków zdarza się wówczas, gdy pogoda nie pozwala na regularne treningi. Zawodnicy wychodzą na skocznię sporadycznie, chcą skakać jak zwykle, ale brakuje im rytmu treningowego, nie wszystko mają tak przećwiczone, jak im się wydaje.

To prawda, że FIS zastanawia się nad poszerzeniem kombinezonów, bo przy dzisiejszych obcisłych trzeba wyżej ustawiać rozbiegi i skoczek jest wystawiony po wyjściu z progu na mocniejsze uderzenie powietrza?

Znam inną wersję: były postulaty trenerów i zawodników, żeby poluzować trochę limity dotyczące rozmiarów kombinezonów, ale FIS jest temu niechętny. A rzeczywiście, jedną z konsekwencji zwężenia kombinezonów jest to, że narty przyjmują większy impet powietrza niż ciało, i możliwość kontroli jest przez to mniejsza. Kiedyś było inaczej.

Jutro kwalifikacje i konkurs w Wiśle, potem dwa konkursy w Zakopanem, po których zostanie ogłoszona kadra na Soczi. Masz jakieś konkretne oczekiwania co do wyników?

Nasze nastawienie znacie: nie wolno myśleć o wynikach za wszelką cenę, bo im bardziej się chce, tym gorzej wychodzi. Chcę po prostu, żeby wszyscy chłopcy skoczyli najlepiej, jak w tym momencie potrafią.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.