Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone
Łukasz Kruczek: - To trochę tak, jakby się cofnąć do czasów Adama Małysza z przełomu 2000 i 2001 i zapytać go, czy nie za wcześnie wygrał Turniej Czterech Skoczni. Jakoś potem dał radę na mistrzostwach świata w Lahti, zdobywając złoto i srebro, prawda? I dawał radę przez następne lata.
Skoki to naprawdę jest specyficzny sport. Można sypać przykładami zawodników, którzy świetnie zaczynali sezon i potem byli też najlepsi na głównej imprezie. Tu naprawdę da się przetrwać cały sezon na podobnym poziomie. Więc bierzmy, skoro dają. Jak jest okazja wygrać, to trzeba wygrywać. Chwytamy chwilę, szukamy radości, pozytywnie się nakręcamy.
Wiemy, że oczekiwania teraz wzrosły i musimy się z tym zmierzyć. Ale najlepiej to robić, podchodząc do każdych kolejnych zawodów tak samo, z marszu. A tych pytań o formę nie rozumiem przede wszystkim dlatego, że wcale nie uważam, iż nasi skoczkowie są teraz w jakiejś wybitnej dyspozycji.
- Chodzi o to, żeby patrzeć na każdy konkurs z osobna. Czasami wszystko się dla nas układa wspaniale, czasem nie. Różne tu sprawy wchodzą w grę: jak zawodnikom pasuje skocznia, jakie są warunki, jaka dyspozycja rywali. W Engelbergu wszystko nam sprzyjało.
A forma? Jest dokładnie taka, jaka miała być. Zresztą, wyjaśnijmy o jakiej formie mówimy? Bo to nie są biegi narciarskie, to nie jest dyscyplina wytrzymałościowa ani atletyczna. Skoki to sport zręcznościowy, techniczny. Skoczek jest aktorem, musi idealnie zagrać skok. Tu nie jest tak ważne, ile w ciele jest siły, szybkości albo wydolności. Fizyczne wytrenowanie zawodnika nie daje w skokach żadnej gwarancji wyniku. Daje ją tylko powtarzalność techniki.
Mam w grupie skoczków, którzy są wybitni motorycznie, i mam całkiem przeciętnych pod tym względem. A rezultaty osiągają podobne. Motoryka nie musi być rewelacyjna, ona musi być stabilna. Bo tylko wtedy technika się nie rozleci. I ta powtarzalność techniki u nas powoli, powoli zaczyna dobrze funkcjonować. Skoczkowie ciągle jeszcze robią wiele błędów. Również Kamil. Również w Engelbergu. Ale tam jego skoki miały też jedną zaletę, której wcześniej brakowało: były oddawane z pełnym przekonaniem, że będzie dobrze. Były zadziorne. Były spóźnione, próg nie oddawał dobrze, ale tą werwą Kamil wiele nadrobił.
Zresztą w skokach nigdy nie ma próby idealnej, jakiś błąd zawsze się zdarzy. Poprawianie jednego elementu psuje z kolei inne elementy. I tak w koło Macieju, w pogoni za ideałem. A wygrywają ci, którzy robią najmniej błędów. Czyli akurat teraz my.
- O najsłabszych nie chcę mówić. Najmocniejsze parametry mają Kamil Stoch i Piotrek Żyła. A reszta ciągle się rozwija. Ta dwójka doszła do takiego poziomu motoryki, że już nawet nie próbujemy tego podnosić. Stabilizujemy. Ale jest duża grupa zawodników, którzy co rok są o kilka procent lepsi.
- Szczerze: nie. Znamy Jaśka od jakiegoś czasu, wiemy, że ma ogromne możliwości. Jest po góralsku zdeterminowany, to duży plus. W lecie skakał bardzo dobrze, był na podium Letniej Grand Prix, a to jest znak, że skoczka stać na wskakiwanie na podium również zimą. Potem Jasiek był w dziesiątce na inaugurację sezonu, w Klingenthal. Ale ostatnio nie mógł odnaleźć tej koniecznej w skokach swobody.
Jeszcze w piątek, dzień przed konkursem, naradzaliśmy się, czy nie lepiej byłoby puścić go na dwa, trzy starty do Pucharu Kontynentalnego, żeby się wyluzował, odzyskał pewność siebie w walce o niższą stawkę. A tutaj chłop dzień później wygrywa. Bądź tu mądry.
- W Wigilię.
- Ja tę szóstkę już znam, decyzję podjęliśmy, ale chcę się jeszcze spotkać z zawodnikami, wszystko im wytłumaczyć. Żeby nie dowiadywali się z mediów.
- Dla nas każdy konkurs jest ważny. Do Turnieju nie podchodzimy ani bardziej, ani mniej poważnie. Turniej jest specyficzny, bardzo wymagający, bo tu niemal codziennie trzeba skakać, a jeśli już jest wolne, to na przejazd z miasta do miasta. Wyzwaniem jest pozostanie w rytmie.
- Nie pierwszy raz.
- Nie lubił. Coś mu tam zawsze nie pasowało. To jest miejsce kapryśne, jeśli chodzi o pogodę. Konkursy nie zawsze rozgrywano w sprawiedliwych warunkach, różne wspomnienia się zebrały. Ale w tym roku naprawdę dużo na tej skoczni trenowaliśmy. Mieliśmy bardzo dobre warunki, treningi dały dużo satysfakcji. I myślę że już żaden z naszych zawodników nie będzie do niej uprzedzony.
- Bardzo nam się tym razem udał początek. Zakładaliśmy, że trzeba ruszyć dobrze, żeby nie narobić sobie problemów, jak rok temu. Ale to, co się stało w Klingenthal, gdzie wygrał Krzysztof Biegun i było czterech Polaków w czołowej dziesiątce, przerosło nasze oczekiwania. Może to był nawet za dobry początek, bo wymagania poszybowały w górę.
Późniejsze konkursy były średnie, a może lepiej powiedzieć: nieco gorsze niż Klingenthal. Ale czekaliśmy spokojnie, zapowiadaliśmy, że jak już dostaniemy krajowe skocznie przygotowane do treningów na śniegu, to będzie i większa powtarzalność skoków. Tak się stało. I taki będzie cały sezon.
Będą wahania, będą gorsze starty i będziemy wszystko na bieżąco korygować. Czołówka w Pucharze Świata jest ekstremalnie wyrównana. Nie sposób wskazać faworytów następnych konkursów, bo to się może zmienić z dnia na dzień. Komuś nie podpasują warunki i już kłopoty gotowe.
- Nie. Widzimy, że u Austriaków jest jakiś problem, ale ci najlepsi sobie poradzą. Thomas Morgenstern przed upadkiem był najlepszy z całej austriackiej drużyny. Wiedzieliśmy, że Niemcy będą bardzo mocni, bo pokazali to już przed rokiem. To jest grupa bardzo podobna do naszej. I rocznikowo, i organizacyjnie, i poziomem zawodników.
Może Norwegowie trochę rozczarowywali do tej pory, ale nie Anders Bardal, a i inni do niego dołączą. Po Słoweńcach też zawsze trzeba się spodziewać jakiegoś wyskoku. Oni skaczą trochę inaczej niż reszta świata. Bardziej agresywnie. I nie zawsze to działa.
- Z Simonem trzeba się zawsze liczyć. On niby jest zaliczany do zawodników starszych, ale jest mało wyeksploatowany. Jego treningi, obserwuję je czasem, to są sesje bardzo starannie dozowanego wysiłku. Dlatego Ammann tak świetnie znosi wiele lat skakania. Ammann, Morgenstern, Bardal - widać wyraźnie, że to jest dobry czas dla doświadczonych skoczków. Może wyjątkowość olimpijskiego sezonu tak działa. Tego się nie można nauczyć na treningach, to trzeba przeżyć.
- Z mojego punktu widzenia jego skoki nie wyglądają tak źle. Brakuje im drobnego elementu, wydaje się, że Gregor nie może się dobrze ułożyć w pozycji dojazdowej, kombinuje. Ale wystarczy drobna poprawka i znów będzie jednym z głównych aktorów sezonu.
- Ja tego nie widzę, oni mają różne sylwetki w locie, natomiast rzeczywiście zwracamy wszystkim uwagę na podobne elementy. I pewnie oko fachowca to wychwyciło. Aerodynamika to po prostu fizyka, i jej prawa wszystkich dotyczą tak samo. My staramy się to wszystko dopasować indywidualnie do potrzeb każdego skoczka.
- Na pewno mamy dobrze opracowany zalążek polskiego systemu szkolenia. Na razie tylko zalążek: trzy grupy szkoleniowe w kadrze, prowadzone tak samo, według wspólnej myśli, wspólnego trybu. I teraz musimy zadbać o to, żeby ta myśl zeszła jak najniżej, aż do samego dołu, do pracy z dziećmi. I kiedy tak będzie, będziemy mogli mówić o systemie.
- Ludzi. Fachowców, którzy mogliby nam pomóc jeszcze lepiej wykorzystać możliwości. Rezerwy, o których wiemy, że są i gdzie są, ale nie mamy ludzi odpowiednio przygotowanych i zdolnych wpasować się w nasze potrzeby. Nie chcę na razie mówić więcej.
- Gdybym sobie chciał przypominać, to bym sobie pewnie przypomniał. Ale zawsze to wszystko jakoś puszczałem bokiem. Wolę patrzeć na to, co się zdarzy za trzy dni, trzy miesiące, trzy lata, niż grzebać w przeszłości.
- Od każdego coś wziąłem. Również od tych, którzy mnie trenowali, gdy jeszcze skakałem. Zawsze starałem się uczyć jak najwięcej. Codziennie się czegoś uczę. Nie mogę powiedzieć, co było najważniejsze, bo czasem drobiazgi pomagają w wielkich zmianach. I może coś, co ciągle mam w pamięci, a dotychczas się w mojej pracy nie sprawdziło, kiedyś zdziała cuda.
- Bez komentarza.
- Wystarczy mi, że wiatr będzie stabilny, czy z tyłu, czy z przodu, nie będę wybrzydzał. Ale oczywiście, jeśli może być z tyłu jak podczas mistrzostw świata w Predazzo - czekam na taki prezent z otwartymi rękami.
29.12 - Turniej Czterech Skoczni: Oberstdorf
1.01 - Turniej Czterech Skoczni: Garmisch-Partenkirchen
4.01 - Turniej Czterech Skoczni: Innsbruck
6.01 - Turniej Czterech Skoczni: Bischofshofen
11.01 - Puchar Świata: Tauplitz
12.01 - Puchar Świata: Tauplitz
16.01 - Puchar Świata: Wisła
18.01 - Puchar Świata: Zakopane (drużynowo)
19.01 - Puchar Świata: Zakopane
25.01 - Puchar Świata: Sapporo
26.01 - Puchar Świata: Sapporo
1.02 - Puchar Świata: Willingen
2.02 - Puchar Świata: Willingen