Skoki narciarskie. Eddie Orzeł nie odleci

Eddie Edwards jednak nie wróci na wielkie skocznie. Władze FIS nie zgadzają się na jego występ w Garmisch-Partenkirchen podczas Turnieju Czterech Skoczni. Eddie na Turniej przyjedzie: żeby spróbować sił na dziecięcej skoczni w Oberstdorfie

Edwards, skoczek amator, szalony bohater igrzysk w Calgary w 1988 - dwa razy zajął ostatnie miejsca w olimpijskich konkursach, ale gdy wracał do Wielkiej Brytanii, witał go na lotnisku 10-tysięczny tłum - właśnie skończył 50 lat i chciał przypomnieć o sobie przy okazji najbliższego noworocznego konkursu w Ga-Pa. Miał zamiar wystartować jako przedskoczek, po 16 latach od ostatniego skoku.

Ale Międzynarodowa Federacja Narciarska nadal nie dostała w tej sprawie żadnej informacji od brytyjskiej federacji. A bez zgody krajowego związku FIS nie może dopuścić skoczka do startu. - Pokazowego skoku Edwardsa też nie planujemy, bo nie interesuje nas robienie ze skoków zabawy. To ma być walka na serio - powiedział "Bildowi" szef skoków w FIS Walter Hofer. Jego zdaniem plany powrotu Eddiego Orła na skocznie mogą się nie udać przede wszystkim przez problemy z ubezpieczeniem. - Nikt nie wie, co się z Eddiem stanie na progu. A jeśli upadnie i zrobi sobie krzywdę? My nie mamy zamiaru brać za to odpowiedzialności - mówi Hofer.

Edwards w okularach ze szkłami jak denka od butelki, walczący o przetrwanie w powietrzu, dumny z tytułu "najgorszego skoczka w historii" przetarł szlak innym amatorom, którzy zamieniali starty w happeningi: pływakom, którzy nie umieli pływać, biegaczom narciarskim z Afryki. Ale takie happeningi są coraz mniej śmieszne, a władze brytyjskiego sportu od początku nie były wyczynami Eddiego zachwycone, dlatego trudno się spodziewać, że wezmą teraz na siebie odpowiedzialność za jego powrót na skocznię.

Sponsorzy też nie garnęli się do Edwardsa tak, jak to sobie wymarzył. Próbował potem kariery prawnika, ale wyszło tak jak ze skakaniem. Pracuje nadal jako tynkarz i czeka, aż któreś hollywoodzkie studio wreszcie kupi prawa do nakręcenia filmu opartego na jego losach. Szansa jest dużo większa niż na skoki Orła w Ga-Pa. Rozgłos wokół tej sprawy postanowili wykorzystać organizatorzy pierwszego turniejowego konkursu, w Oberstdorfie. Zaprosili Edwardsa do siebie jako gościa honorowego konkursu. Eddie ma też skakać w Oberstdorfie: na usypanej ze śniegu małej skoczni, razem z dziećmi, w zawodach nazwanych "Pobij Orła!".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.