Soczi 2014. Czy stopa zastopuje Justynę Kowalczyk?

Gdy w niedzielę w Toblach panie będą walczyły o zwycięstwo w ostatnim przed igrzyskami sprincie stylem dowolnym, Justyna Kowalczyk będzie już w drodze do Soczi. Swój przedolimpijski test nasza gwiazda biegów narciarskich ma zaliczyć w sobotę. Tylko czy kontuzjowana stopa pozwoli jej potwierdzić rolę faworytki do złota w biegu na 10 km stylem klasycznym? Relacja Z Czuba na żywo w Sport.pl o godz. 10.30.

1 lutego we włoskim Toblach próba generalna przed tym, co zaplanowano na 13 lutego. Wtedy Justyna Kowalczyk ma walczyć w Soczi o złoty medal igrzysk olimpijskich w biegu na 10 km stylem klasycznym ze startu indywidualnego.

Stopa problemem dominatorki

- Gdyby nie stłuczenie jej lewej stopy, byłbym przekonany, że potwierdzi swoją dominację w tej specjalności i zwycięstwem w Toblach wzmocni pozycję faworytki do olimpijskiego złota - mówi prof. Szymon Krasicki.

Były trener kadry polskich biegaczek, mówiąc o dominacji, ma na myśli serię zwycięstw naszej zawodniczki. Kowalczyk na 10 km "klasykiem" ze startu indywidualnego nie przegrała od trzech lat.

Ostatnią, która ją pokonała, jest Marit Bjoergen. Norweżka zrobiła to 28 lutego 2011 roku na mistrzostwach świata w Oslo. Wtedy była szybsza o 4,1 s. Czy i w Soczi rywalizacja będzie tak zacięta?

Patrząc na wyniki, jakie od Oslo 2011 do Toblach 2014 osiągała na tym dystansie Kowalczyk, można dojść do wniosku, że w Soczi stać ją na spokojne zwycięstwo. Polka wygrała bowiem każdy z czterech takich indywidualnych startów w Pucharze Świata, a do tych zwycięstw dorzuciła jeszcze sześć w "klasycznych" biegach na 10 km ze startu wspólnego. Pierwsza nie była tylko w dwóch takich biegach, ale i w nich była w czołówce, zajmując trzecie i czwarte miejsce.

Również w bieżącym sezonie Kowalczyk potwierdza, że to jej należy się miano klasycznej królowej. Tym stylem w Pucharze Świata podopieczna Aleksandra Wierietielnego w listopadzie, grudniu i styczniu pobiegła w sumie pięć razy i odniosła pięć zwycięstw - po dwa w sprincie i na 10 km oraz jedno na 5 km.

Najsłodszy smak miała grudniowa wygrana w Lillehammer, bo tam Polka zmierzyła się ze wszystkimi najgroźniejszymi rywalkami w dokładnie takim biegu, jaki odbędzie się w Soczi. Od Bjoergen była szybsza aż o 25,6, a od Theresy Johaug - o 39 sekund. Zdeklasować nie dała się jej tylko Charlotte Kalla. Szwedka niespodziewanie okazała się lepsza od obu Norweżek, a z Kowalczyk przegrała o 12,4 s.

Straszna, efektowna Kalla

Po tamtym biegu rodacy Kalii wpadli w zachwyt. Mattias Persson, czyli guru stylu klasycznego, który od lata trenuje zawodniczkę, cieszył się, że właśnie dostał pokwitowanie dobrze wykonanej pracy. I razem z Matsem Larssonem, a więc byłym biegaczem nazywanym w Szwecji mistrzem czystego klasyku (po biegach tym stylem stawał na podium PŚ, a w 2007 roku zdobył srebrny medal mistrzostw świata w sprincie), przekonywał, że ich podopieczna technicznie jest już co najmniej tak dobra jak Bjoergen, a momentami lepsza nawet od Kowalczyk.

- Niech sobie opowiadają, że Kalla biega lepiej, że ładniej układa ciało. Mają prawo, ale to są kryteria płynne. Liczy się efektywność, a efektywność to jest wynik na mecie - ripostuje Krasicki.

Nie znaczy to jednak, że nasz specjalista od techniki biegów postępy u Kalli widzi tylko, spoglądając na wyniki. - Rzeczywiście na trasie było bardzo dobrze widać, że dużo nad techniką klasyczną pracowała i że zrobiła w niej ogromny postęp. Jej ruchy są zdecydowanie bardziej płynne niż w poprzednich latach, a to się od razu przekłada na rezultat. Według mnie na igrzyskach Szwedka, która od zawsze miała mocną "łyżwę", będzie taką samą faworytką pierwszej konkurencji, a więc biegu łączonego, co Bjoergen - ocenia Krasicki.

A co z klasyczną "dziesiątką"? - Kontuzjowana stopa Justyny znów zaburzyła cykl jej przygotowań. Jest kolejnym problemem po zmianach w programie Tour de Ski, przez które Kowalczyk zrezygnowała z rywalizacji w cyklu. Może być tak, że przez kontuzję nie dowiemy się, jak w przeddzień igrzysk Polka wygląda na tle swych wielkich rywalek - martwi się były trener.

Nie ma, że boli?

Czy profesor krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego uważa, że Kowalczyk może w Toblach nie wystartować? W to trudno uwierzyć, śledząc Facebook zawodniczki. To tam biegaczka pokazała kilka dni temu zdjęcie spuchniętej stopy, a w piątek pochwaliła się pocztówką z treningu na trasie sobotniego biegu. Krótki komentarz jest wymowny. "Nie ma, że boli. Trzeba trenować, trzeba startować" - napisała.

Start, i to dobry, jest potrzebny, bo w Soczi na trasę 10 km zawodniczki ruszą w kolejności odwrotnej do miejsc zajmowanych w klasyfikacji biegów dystansowych PŚ. W niej Kowalczyk jest trzecia. Prowadzącej Johaug już nie dogoni, ale może wyprzedzić drugą Astrid Jacobsen (w tej chwili jest gorsza od Norweżki o 54 pkt), a przede wszystkim powinna bronić się przed atakiem czwartej Bjoergen, która jest gorsza o zaledwie cztery punkty. W przypadku wycofania się z sobotniej rywalizacji Polka mogłaby znaleźć się też za dziewiątą w tej chwili Kallą, która przed Toblach ma w dorobku o 76 punktów mniej.

Dla Kowalczyk moment, w którym ruszy na trasę 13 lutego w Soczi, nie jest sprawą życia i śmierci, ale wiele razy przyznawała, że wolałaby wybiec po najgroźniejszych rywalkach i wiedzieć, jak wypada w porównaniu z nimi na kolejnych międzyczasach.

Mimo wszystko Krasicki jest zdania, że Kowalczyk nie powinna podejmować nawet minimalnego ryzyka pogłębienia urazu. - Podejrzewam, że teraz sama Justyna nie wie, jak bardzo będzie jej dokuczała stopa, bo bieganie w zawodach kosztuje więcej niż na treningach, a przecież przez jakiś czas Polka nie mogła nawet ćwiczyć tego stylu. W nim stopa musi bardzo dynamicznie pracować, wykonywać ruch w pełnym zakresie, żeby każdy krok był mocnym odbiciem - tłumaczy. - Mam nadzieję, że Justyna zrezygnuje ze startu w Toblach, jeśli tylko na rozgrzewce po kilku krokach zrobionych na sto procent poczuje duży ból - dodaje. - Biec z blokadą jej nie wolno, bo zastrzyk zagłuszyłby ból, a wtedy mogłoby dojść do nadwerężenia nogi. Lepiej w razie potrzeby ją oszczędzać i dowiedzieć się tylko, jaką formę prezentują przeciwniczki, a swoją szykować na tyle spokojnie, na ile w takiej sytuacji byłoby to możliwe - kończy Krasicki.

Kalendarz biegów narciarskich

Więcej o:
Copyright © Agora SA