Soczi 2014. Piękna płotkarka LoLo Jones jedzie na igrzyska jako bobsleistka. W USA zawrzało

Seks, rasizm, pieniądze, parcie na szkło - polskie afery ?dlaczego on/ona jedzie na igrzyska, a nie ja? są wersalem w porównaniu z burzą w sprawie LoLo Jones.

Jones, olimpijka na 100 m ppł. w Londynie i Pekinie, jedzie do Soczi jako pchacz/hamulcowa w zespole bobsleistek. Zdobyła złoty medal na ostatnich mistrzostwach świata na torze w St. Moritz w tzw. mikście, mieszanym zespole bobslejowo-skeletonowym.

Kilka dni temu uroczyście ogłoszono jej nominację - będzie dziewiątym amerykańskim sportowcem, który dostąpi zaszczytu startu w letnich i zimowych igrzyskach. Właściwie zgłoszono trzy dziewczyny na pozycji pchacza/hamulcowej z puli sześciu. - To najlepszy zespół, jaki Ameryka kiedykolwiek miała - powiedział szef federacji Darrin Steele, mając na myśli również sprinterkę Lauryn Williams, 10. olimpijkę Zimy i Lata.

I rozpętało się piekło.

Zaczęła Emily Azevedo, jedna z trzech odrzuconych, bardziej doświadczonych i z lepszymi wynikami. Mimo że ogłoszono ją rezerwową, demonstracyjnie zrezygnowała z udziału w igrzyskach, a podczas ogłoszenia nominacji wyszła z uroczystości. - Powinnam ciężej pracować na Twitterze, a nie na siłowni - powiedziała z sarkazmem "USA Today". LoLo ma 375 tysięcy śledzących, Emily, hmmm - 2 tys. Katie Eberling, doświadczona odrzucona (914 followersów na Twitterze) stwierdziła, że od samego początku istniał plan, aby Lolo wciągnąć do reprezentacji. Plan, jeśli nie spisek. - Nieprawda. Trend formy LoLo był zwyżkujący. Wyniki były bardzo zbliżone, a decyzja trudna. Nie miała nic wspólnego z marketingiem lub popularnością LoLo - powiedział Steele.

Ale tuż przed nominacją Jones była gościem programu "Nigthly News" oraz - już po uroczystości - w "Today", gdzie mowa była głównie o jej niezwykłej wartości marketingowej. Oba programy nadała telewizja NBC, która zapłaciła za prawa do transmisji igrzysk w Soczi 775 mln dol. i jest najważniejszym źródłem dochodów MKOl oraz amerykańskiego komitetu olimpijskiego. Dziennikarze zapytali, czy telewizja wpłynęła na proces selekcji? - Strasznie śmieszne - odparł Jim Bell, odpowiadający w NBC za transmisje z igrzysk, ale faktycznie po wycofaniu się alpejki Lindsay Vonn telewizji brakuje olimpijskiej gwiazdy dla fanów zimowych sportów - pięknej i sexy.

Oprócz 375 tysięcy śledzących na Twitterze LoLo ma za sobą inne atuty. Jest olimpijką bodaj najczęściej spotykaną na pierwszych stronach sportowo-zdrowotno-rekreacyjnych magazynach. Tu właśnie pojawił się - w mediach społecznościowych - zarzut do tzw. mainstreamu o rasizm. Mimo że LoLo nie miała szans na sukces w Londynie, że była trzecia w amerykańskich eliminacjach olimpijskich, była o wiele bardziej eksponowaną w mediach reprezentantką USA - bez porównania z czarnoskórymi, lepszymi płotkarkami, które zresztą zdobyły medale.

Znaczący był artykuł w poważnym "NY Times" pod tytułem: "Dla LoLo wizerunek jest wszystkim". Dla polskich fanów ta historia ma swoją zaskakującą analogię. LoLo rozbierała się dla "ESPN Magazine", tzw. Body Issue, jak Agnieszka Radwańska i jednocześnie ogłaszała w telewizji HBO, że jest 30-letnią dziewicą, chrześcijanką randkującą w sieci i z trudem broniącą dziewictwa. Jest też fanką Tima Tebowa, ortodoksyjnie religijnego, manifestującego wiarę podczas meczów futbolisty amerykańskiego. Dla każdego coś miłego.

Ponieważ LoLo nie tylko według sfrustrowanych bobsleistek wykorzystała każdą możliwość zaistnienia w społecznej świadomości, z wyjątkiem osiągnięcia sportowego sukcesu, w sieci pojawia się mnóstwo wrednych memów, filmików, a nawet porządnie wyedytowanych produkcji. Przypomina się w nich jej niepowodzenia na letnich igrzyskach - w Pekinie, gdzie prowadziła przed ostatnim płotkiem, ale go przewróciła i na metę wpadła siódma, oraz w Londynie, gdzie była czwarta.

Nie były to najgorsze wyniki, każdy kibic lekkoatletyki powinien przyznać, a gdy dodać, że LoLo jest dwukrotną halową mistrzynią świata na 60 m ppł., okaże się, że niechęć wielkiej części fanów może brać się raczej z niepohamowanego parcia na szkło, jak byśmy powiedzieli w Polsce. Bo wyniki LoLo w bobslejach ma. Na ostatnim Pucharze Świata w Igls w Austrii dwójka Jones-Jazmine Fenlator (pilot) była siódma, tydzień wcześniej dwójka Eberling-Fenlator była 17. Kiedy Jones pchała boba kierowanego przez najlepszą pilotkę Elane Meyers, były drugie.

- Wszystkie pracowały ciężko. Dla LoLo boblseje stały się terapią po traumie w letnich igrzyskach - mówiła Meyers. I powiedzmy sobie szczerze, nie chodzi tu o sztukę, ale tylko o pchanie boba, gdzie zawsze może się znaleźć silniejsza i szybsza. Problem w tym, że szybsza była atrakcyjniejsza.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.