Słynne podwójne toalety i masa gruzu - Soczi na kilka dni przed igrzyskami [ZOBACZ ZDJĘCIA] >>
Igrzyskom grozi paraliż hotelowy - przestrzegają brytyjski "Daily Telegraph" i agencja Associated Press, której dziennikarze są już w Soczi.
Cztery dni przed ceremonią otwarcia trzy z dziewięciu hoteli dla mediów w Krasnej Polanie, oddalonej od morza o 60 km miejscowości, w której mają się odbyć narciarskie konkurencje, nie są jeszcze gotowe.
W hotelach, które już działają, też nie zawsze da się zakwaterować dziennikarzy, bo pokoje zajmują wolontariusze, w większości rosyjscy studenci. Ich hotele też nie są gotowe, więc zostali przeniesieni do tych dla mediów.
- Za chwilę dojdziemy do sytuacji, gdy ktoś w końcu nie będzie miał gdzie spać, bo nie da się go nigdzie przenieść - mówi "Daily Telegraph" anonimowo jeden z pracowników komitetu organizacyjnego. W Soczi ma być docelowo 11 tys. dziennikarzy i 25 tys. wolontariuszy.
MKOl uspokaja, że do takiej sytuacji, że goście zostaną bez dachu nad głową, na pewno nie dojdzie. Dobra wiadomość jest taka, że nie ma problemów z zakwaterowaniem sportowców. Obie wioski olimpijskie są gotowe.
Na razie część dziennikarzy jest kierowana do prywatnych hoteli znajdujących się poza systemem olimpijskim, w których ceny poszybowały w kosmos i dobijają do 1000 dol. (za trzy gwiazdki). Dziennikarze płacą zniżkowe olimpijskie stawki, różnicę muszą pokryć Rosjanie z komitetu organizacyjnego.
Joerg Reuter, niemiecki fotoreporter pracujący dla agencji EPA, który nieopatrznie przyleciał do Soczi już pod koniec stycznia, opowiadał, że w oficjalnym hotelu dla mediów zaoferowano mu nocleg w pomieszczeniu z niedziałającym światłem, brunatną wodą w kranie i totalną budowlaną demolką dookoła. - W pokoju obok spali jeszcze robotnicy - wspominał Reuter, któremu Rosjanie znaleźli inny hotel.
Dziennikarka "Washington Post", zakwaterowana kilka dni temu w hotelu formalnie już gotowym, też nieco narzekała - na brak żarówek, niedziałający telewizor i internet oraz za małą umywalkę ("da się umyć ręce, pod warunkiem że nie są bardzo brudne").
Rosjanie za opóźnienia i niedociągnięcia winią głównie deszcz, który w styczniu przez dziesięć dni padał niemal bez przerwy.
Za poślizg odpowiadają też, jednak pośrednio, niezwykle ostre wymogi bezpieczeństwa. W obawie przed atakami terrorystów Soczi zamieniono w twierdzę z 70 tys. policjantów i żołnierzy. Skutek uboczny jest taki, że robotnicy i sprzęt budowlany poruszają się od miesięcy w zwolnionym tempie, bo co chwila są kontrolowani, prześwietlani przez wykrywacze metalu itd. Punkty kontrolne są nie tylko w obiektach sportowych czy przy wjazdach do zamkniętych stref olimpijskich, ale też np. na dworcach.
O tym, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, goście przekonują się od razu po przylocie. Do wybudowanej za kilkanaście milionów dolarów kolejki łączącej lotnisko z centrum nie można bowiem wsiąść z walizką. Wolontariusze proszą, by skorzystać z taksówek lub busów.
Problemy z wykończeniem hoteli to cios w wizerunek igrzysk, na które Rosja wydała rekordowe 51 mld dol. To najdroższa olimpiada w historii. Pekin w 2008 r. wydał 42,8 mld dol. Najdroższe igrzyska zimowe - w Nagano w 1998 r. - kosztowały 17,6 mld dol. W Soczi wybudowanie 60-kilometrowej drogi i kolejki znad morza w góry pochłonęło więcej niż cała ostatnia olimpiada zimowa w Vancouver (8,3 mld dol.).
Koszty były gigantyczne po części dlatego, że w Soczi infrastrukturę drogową i sportową budowano niemal od zera. Ale zdaniem ekspertów drugi powód to korupcja. Rosja w rankingu czystości Transparency International zajmuje dopiero 127. miejsce na 175 możliwych.
Z raportu o korupcji wokół igrzysk sporządzonego przez Aleksieja Nawalnego, popularnego rosyjskiego blogera i krytyka prezydenta Władimira Putina, wynika, że olimpiada mogłaby kosztować dużo mniej. Stadion, na którym w piątek odbędzie się ceremonia otwarcia, wybudowano za 700 mln dol., czyli za 14 razy więcej, niż pierwotnie planowano, i prawie trzy razy więcej, niż kosztują podobnej klasy obiekty w Europie. Na Centrum Łyżwiarskie "Adler" poszło 226,3 mln dol. - jak szacuje Nawalny, prawie trzy razy więcej, niż gdyby budowano je poza Rosją.
Lokalni biznesmeni, politycy i oligarchowie prawdopodobnie na igrzyskach nieźle zarobili. Trudno znaleźć ekonomistę, który by potwierdził, że olimpiada opłaci się wszystkim Rosjanom.
Telewizja CNN podała, że igrzysk nie zasilą tym razem turyści z USA. Nawet dla nich jest bowiem za drogo. Tygodniowy pobyt jednej osoby w Soczi CNN oszacował na 14 tys. dol.
Lamenty i narzekania tuż przed igrzyskami to już olimpijska tradycja. W Turynie w 2006 r. też były budowlane poślizgi i niedokończone pokoje, a cztery lata temu w Vancouver problemy z komunikacją i brak śniegu. W Soczi przynajmniej jego jest pod dostatkiem - w weekend w Krasnej Polanie spadło pół metra śniegu. Pytanie tylko, czy się utrzyma, bo zapowiadane jest ocieplenie. f