Podwójne podium w Pucharze Świata. Dawid Kubacki z Kamilem Stochem zrobili to wspólnie już szósty raz w historii, a jeśli liczyć mistrzostwa świata w Seefeld to nawet siódmy raz.
Wydaje się jednak, że Dawid Kubacki nie był do końca zadowolony ze swojego drugiego skoku, a na zdjęciach zrobionych tuż po wylądowaniu próżno jest szukać uśmiechu na jego twarzy. To tylko znamionuje klasę zawodnika, który przestał zadowalać się zwykłymi miejscami na podium, a zaczął prawdopodobnie myśleć o pogoni za Karlem Geigerem, do którego traci właśnie 107 punktów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
- Nie wygrałem tego konkursu, choć prowadziłem po pierwszej serii, ale cieszę się z tego, jak to się zakończyło. Mogliśmy razem odśpiewać hymn. Zawsze walczę o zwycięstwa, ale w niedzielę ta sztuka mi się nie udała - stwierdził Kubacki.
Kubacki po pierwszej serii prowadził z 4,2 pkt przewagi nad Leyhe, ale zarówno Polak (+10,3 pkt za wiatr), jak i Niemiec (+10,8) trafili na nieco gorsze warunki od Kamila Stocha (+6,8 pkt) czy Stefana Krafta (+7,3) i przy 16. belce utrudniło to dalekie skoki. - Wydawało mi się, że skok był fajny. Trenerzy też ocenili, że na progu to dobrze wyglądało. Potwierdzili też, że warunki były nieco gorsze. Czułem, że nie miałem powietrza pod nartami w drugiej fazie lotu, bo mnie "odkręcało" i tego chyba zabrakło, by dalej odlecieć - ocenił Kubacki.
Do końca sezonu pozostało jeszcze 14 konkursów indywidualnych, dlatego jeszcze wszystko może się zdarzyć, strata Kubackiego jest niewielka, bo do zdobycia jeszcze 1400 punktów. - Wiem, jakie mam cele i do czego dążę, ale koncentruję się na tym, co mam do zrobienia - skomentował w swoim stylu.