Stoch najlepszy! Po raz 35. w karierze w konkursie rangi Pucharu Świata. I po raz piąty w Zakopanem. To on został królem niedzieli. W finale zaatakował i z trzeciego miejsca przesunął się na pierwsze. Zamienił się miejscami z Dawidem Kubackim.
Wspólne stanie na podium i śpiewanie "Mazurka Dąbrowskiego", później krótkie przemowy do kibiców, wreszcie spotkanie z dziennikarzami na konferencji prasowej - po sukcesie na skoczni obaj nasi mistrzowie z przyjemnością i z fantazją wypełniali obowiązki.
Na konferencji widowisko rozpoczął Kubacki. - Oczywiście, nutka niedosytu jest - przyznał pytany czy nie żal mu, że nie obronił prowadzenia po pierwszej serii. - Udało się Kamilowi, miał farta - po chwili zaczepił kolegę. A jeszcze bardziej rozpędził się po tym jak usłyszał kolejne pytanie.
Stoch słysząc jak Kubacki mówi o nagrodzie od premiera, wtrącił ze śmiechem: "Szkoda, że takich premii nie było za inne turnieje". A za moment odpalił bombę.
Tak wesoło polskim skoczkom w tym sezonie jeszcze nie było. Kubacki jest w formie od dawna, właśnie przedłużył swoją serię konkursów z miejscem na podium do dziewięciu. Ale Stoch długo szukał najlepszej wersji siebie i teraz wyraźnie ma nadzieję, że znalazł. Od pierwszego w sezonie zwycięstwa w Engelbergu ponad miesiąc czekał na podium. Gdy Kubacki miał serię miejsc: 3., 3., 2., 1., 3., 3., 1., 1., on notował serię: 19., 19. 15., 13. 4., 4., 8., 24.
Stoch długo był w cieniu Kubackiego. - Powiem Wam, że przeskoczyłem Dawida dopiero jak już przestałem wierzyć, że to się da zrobić - śmiał się w niedzielę. Jego nastrój, żarty Kubackiego, luz obu - to wszystko wygląda jak dowód, że w drugiej połowie sezonu będziemy mieli dwóch skoczków regularnie walczących o zwycięstwa.