Czarne chmury nad polskimi skokami. Tak źle nie było od lat. Małysz: Jest duży problem

Ostatni weekend skoków narciarskich był bardzo nieudany dla zaplecza polskiej kadry A. W Pucharze Kontynentalnym zapunktowało tylko trzech Polaków, a w FIS Cupie, rozgrywanym na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, z dziewiętnastu zawodników punkty udało się zdobyć zaledwie czterem. Bardzo trudno patrzeć więc z nadzieją w najbliższą przyszłość, która rysuje się w bardzo ciemnych barwach.

W ostatnich latach polscy kibice mogli czuć się zaspokojeni liczbą sukcesów polskich skoczków. Kolejne tytuły mistrzów świata, zarówno indywidualnie, jak i w drużynie, trzy złote medale igrzysk olimpijskich Kamila Stocha, wygrane Puchary Świata, triumfy w Pucharze Narodów, medale w drużynie poszczególnych imprez. Można śmiało uznać, że polskie skoki przeżywają najlepszy czas w swojej historii, bo nawet gdy jeden z reprezentantów Polski przeżywa kryzys, w jego miejsce na czele natychmiast pojawia się inny. Wydawało się więc, że taki stan rzeczy będzie teraz bardzo łatwo utrzymać.

Zobacz wideo

W ostatni weekend polscy skoczkowie rywalizowali także w Pucharze Kontynentalnym w niemieckim Klingenthal i FIS Cup, rozgrywanym na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Spośród sześciu zawodników, którzy pojechali do Niemiec, tylko jeden - Andrzej Stękała - zdołał dwukrotnie awansować do drugiej serii zawodów. W sobotę był 5., skacząc najrówniej spośród Polaków, w niedzielę po zepsutym drugim skoku zajął 30. miejsce. Zawiedli m.in. Klemens Murańka, Paweł Wąsek czy Tomasz Pilch, którzy mieli walczyć o miejsce w grupie krajowej na Puchar Świata w Zakopanem. Trzeba jednak dodać, że w Klingenthal nie rywalizował Aleksander Zniszczoł, który zastąpił Jakuba Wolnego w kadrze A na zawody w Titisee-Neustadt.

W ostatnich sezonach jeszcze nie było tak źle

Rzućmy okiem na statystyki. Biorąc pod uwagę zarówno najlepsze wyniki w pierwszych konkursach poszczególnych sezonów Pucharu Kontynentalnego, jak i liczbę punktów zdobytych przez polskich skoczków, aktualny sezon jest zdecydowanie najgorszy. W pierwszych ośmiu konkursach łącznie Polacy zdobyli 383 punkty. Od sezonu 2015/2016 jeszcze nie było tak źle, a główną zdobyczą punktową jest weekend w Bischofshofen, gdzie aż trzech Polaków zajęło miejsca w czołowej dziesiątce konkursów, a punktowało pięciu.

Liczba punktów zdobytych przez Polaków w pierwszych ośmiu konkursach poszczególnych sezonów Pucharu Kontynentalnego:

  • 2019/2020 - 383 pkt.
  • 2018/2019 - 444 pkt.
  • 2017/2018 - 602 pkt.
  • 2016/2017 - 424 pkt.
  • 2015/2016 - 727 pkt.

Martwić może także fakt, że w ostatnich pięciu sezonach Pucharu Kontynentalnego nie zdarzyła się jeszcze sytuacja, aby w pierwszych ośmiu konkursach Polacy nie stanęli na podium żadnych zawodów. Najlepiej pod tym względem było w sezonie 2015/2016, gdy polscy skoczkowie aż czterokrotnie zajmowali miejsca w czołowej trójce konkursów na zapleczu Pucharu Świata. Od tamtej pory jest jednak coraz gorzej, a gorzej, niż w obecnych zmaganiach, już być nie może.

Liczba miejsc na podium Polaków w pierwszych ośmiu konkursach poszczególnych sezonów Pucharu Kontynentalnego:

  • 2019/2020 - 0
  • 2018/2019 - 1
  • 2017/2018 - 3 (w tym 2 zwycięstwa)
  • 2016/2017 - 3
  • 2015/2016 - 5 (w tym 1 zwycięstwo)

Nie pomogła nawet Wielka Krokiew

FIS Cup, rozgrywany na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, był świetną okazją, aby młodzi polscy skoczkowie mogli sprawdzić się w rywalizacji z zawodnikami z innych krajów. Ich wynik był ogromnym rozczarowaniem, choć trzeba pamiętać, że zabrakło czołowych młodych Polaków: Adam Niżnik i Jan Habdas wystąpili w młodzieżowych igrzyskach olimpijskich w Lozannie, a Mateusz Gruszka doznał kontuzji. Z dziewiętnastu Polaków tylko czterech zdołało zdobyć punkty. Co gorsze, w drugim konkursie najlepszym z polskich skoczków był Szczepan Kupczak, rywalizujący na co dzień w Pucharze Świata w kombinacji norweskiej. Choć słynie z bardzo dobrej dyspozycji na skoczni, nie powinien pokonać młodych zawodników zajmujących się wyłącznie skokami narciarskimi.

To tylko przykłady z ostatniego weekendu. Ostatnie medale Polaków na mistrzostwach świata juniorów to złoto Jakuba Wolnego i drużyny w Predazzo w 2014 roku. Od tego czasu żadnemu z polskich skoczków, ani drużynie, nie udało się stanąć na podium tej imprezy. Najlepszym wynikiem w tym czasie jest 4. miejsce Tomasz Pilcha z 2018 roku. W 2015 roku polska drużyna zajęła 4. miejsce, a w kolejnych zajmowała 7., 5., 5. i 6. miejsce.

O tym, jak źle wygląda zaplecze polskiej kadry A, może świadczyć także fakt, że w najbliższych zawodach PŚ w Zakopanem Polacy nie wykorzystają w pełni przysługującej im kwoty startowej w ramach grupy krajowej. Trenerzy podjęli decyzję, że z sześciu dostępnych miejsc wykorzystają jedynie trzy - dla Aleksandra Zniszczoła, Andrzeja Stękały i Adama Niżnika, którzy dołączą do kadry A - Dawida Kubackiego, Kamila Stocha, Piotra Żyły, Macieja Kota, Stefana Huli i Jakuba Wolnego.

W czym tkwi problem zaplecza polskich skoków?

Zdaniem Adama Małysza nie ma wystarczająco wielu nastolatków, którzy chcieliby spróbować sił w skokach narciarskich. - Jest problem i trudno zdiagnozować jego przyczynę. Musimy spotkać się i porozmawiać, a następnie podjąć działania w kierunku poprawy szkolenia. Wydaje się, że system wypracowany w Polsce za kadencji Stefana Horngachera funkcjonuje, lecz gdzieś jest błąd. Problem jest też w młodzieży, która pojawia się, a następnie szybko odchodzi ze skoków. Nie mamy z czego wybierać - powiedział dyrektor generalny PZN w rozmowie z portalem skijumping.pl. - Rozmawiałem z Austriakami na ten temat. Mają podobny problem. Może nie widać teraz tego w konkursach, ponieważ dobrze skaczą w zawodach każdej rangi, natomiast na samym dole jest duży kłopot. Nie ma młodzieży. Nastolatkowie wolą skakać wirtualnie niż w rzeczywistości - dodał Małysz.

Problem faktycznie jest, ale wśród najstarszych roczników, przez co od kilku lat są kłopoty ze skompletowaniem składu, m.in. na mistrzostwa świata juniorów. Sukcesy kadry prowadzonej przez Stefana Horngachera sprawiły, że w zawodach Lotos Cup znowu rywalizuje wielu adeptów skoków. W przeszłości właśnie tak odkryto talenty m.in. Macieja Kota czy Dawida Kubackiego. W pierwszych konkursach cyklu, rozgrywanych w dniach 20-21 stycznia w Chochołowie, rywalizuje blisko 150 zawodników i zawodniczek, z których w przyszłości powinna się wykrystalizować kadra A. Właśnie dlatego należy poważnie się zastanowić, jak nie zmarnować tego potencjału.

Więcej o:
Copyright © Agora SA