- Dawid Kubacki: Tak, jestem dumny z tego co pokazałem na skoczni w poniedziałek i przez cały Turniej Czterech Skoczni. Zdaje sobie sprawę, że nie był to idealny turniej. Cieszę się, że praca została wynagrodzona i mimo błędów, które popełniłem, okazałem się najlepszy. Nie wiem, czy łezka się pojawiła, ale gardło mi ścisnęło.
- Jeśli chodzi o nerwy i emocje, to one w poniedziałek były. Zaczynały się pojawiać rano, ale wszystko sobie ułożyłem w głowie jak jechałem na skocznię. Wiedział co chcę zrobić. Wierzyłem w swój plan. Seria próbna tylko mi to potwierdziła. Do gabloty i powtórz.
- Najważniejszy był chyba dzisiejszy konkurs, bo on wieńczy cały Turniej, ale dla mnie Innsbruck był miejscem, w którym wcześniej nie miałem dobrych konkursów. Sam sobie jednak udowodniłem, że jak ktoś się przyłoży do swojej pracy to jest w stanie zrobić coś dużego
- Nie wiedziałem dopóki nie jechaliśmy na skocznię. Ich auto jednak stało w mieście i je wypatrzyłem haha. Wiedziałem, że ktoś przyjechał, ale nie wiedziałem kto. Żona w niedzielę wracała z Gali Mistrzów Sportu, więc myślałem, że ona chyba nie.
- Wiem, że chowali się przede mną. Dopiero po ostatnim skoku ich zobaczyłem. Wiedziałem, że ktoś jest. Prawda jest taka, że wiedziałem, że się będą chowali, więc ich nie wypatrywałem. Fajnie jest się cieszyć z rodziną, ale na górze trzeba wykonać swoją pracę.
- To nie jest żaden mistyczny sposób. Odpocząłem przez święta. Wiedziałem co mam dalej robić. To działało. To nie jest tak, że wszystko było idealne. Kwalifikacje w tym turnieju nie były dla mnie rewelacyjne. Praca to jest słowo klucz, ale to nie jest tylko moja praca, ale także ludzi, których na co dzień nie widać.
- Miałem świadomość, że to był dobry skok i nadrobiłem ileś punktów. Wiedziałem jednak, że zawody kończą się nie tyle co po drugim skoku, a nawet po kontroli sprzętu. Wiem, że na Turnieju różne rzeczy się działy, sam je pamiętam. Właśnie dlatego pozostawałem skoncentrowany do samego końca.
- Nie było nerwów na kontroli sprzętu. Wiem, że kombinezon mam sprawdzony przed każdym konkursem. On jest właściwie przed każdymi zawodami sprawdzany, czy coś się nie rozpruło, czy przepuszczalność jest dobra. To jest właśnie ta ważna praca za kulisami.
- Praca mentalna trwa już od kilku dobrych lat. To się wszystko sumuje. Ten proces jest długotrwały i chyba nieskończony. Wierzyłem, że ten sukces jest realny. Nie lubię jednak zakładać sobie celów, takich medialnych, bo ktoś potem może mnie z tego rozliczyć. Wolę coś robić niż o tym gadać.
Jeżeli ktoś trzymał za mnie kciuki choć nie wierzył to im dziekuję za doping. A jak ktoś wierzył to dziękuje jeszcze bardziej.