To dzięki niemu Dawid Kubacki zaczął być czołowym skoczkiem świata. Teraz wygra TCS?

- Myślałem, że Ryoyu Kobayashi wygra Turniej, ale w Garmisch-Partenkirchen nie skakał wyśmienicie. Za agresywnie szedł do przodu. Miał taki problem jak Kamil Stoch. Dawid Kubacki ma szansę na zwycięstwo. Oby tylko nie zwiększyły się jego straty w Innsbrucku, to w Bischofshofen sobie poradzi - mówi Maciej Maciusiak. Trener kadry B kilka lat temu zmienił Kubackiemu technikę, dzięki czemu skoczek dołączył do światowej czołówki. Teraz jest trzeci w połowie 68. Turnieju Czterech Skoczni. I musi sobie poradzić w najtrudniejszym dla siebie miejscu.
Zobacz wideo

Kubacki był trzeci w konkursach w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen. Przed startami w Innsbrucku i Bischofshofen traci 8,5 pkt do Ryoyu Kobayaskiego i 6,3 pkt do Karla Geigera. W piątek o godz. 11.15 serie treningowe, a o 14.00 kwalifikacje w Innsbrucku. Relacje na żywo na Sport.pl, transmisja kwalifikacji w Eurosporcie.

Łukasz Jachimiak: Boisz się o Dawida Kubackiego przed konkursem w Innsbrucku? Pytam, bo najwyżej w karierze na Bergisel był 12. w tegorocznych mistrzostwach świata, a w Turnieju Czterech Skoczni rok temu i dwa lata temu tracił tam trzecie miejsce zajmowane po niemieckiej części.

Maciej Maciusiak: To jest zbieg okoliczności, że on tam słabo wypadał. Najbardziej mi szkoda konkursu z mistrzostw świata, bo Dawid był w formie, ale wtedy całej naszej drużynie nie poszło, wszyscy skakali spięci, brakowało im luzu. Mam nadzieję, że teraz od pierwszego skoku Dawid się zaprzyjaźni z Bergisel, że się pewnie poczuje. On jest w gazie, może walczyć o najwyższe cele i jestem święcie przekonany, że sobie poradzi. Mentalnie jest przygotowany, żeby nawet wygrać Turniej Czterech Skoczni.

Prowadzący w Turnieju Kobayashi wyprzedza Dawida nieznacznie, tylko o 8,5 pkt. I chyba nie skacze na lepszym poziomie?

- Taka strata na dwa konkursy to prawie nic. Niech tylko Dawid dobrze zacznie skakanie w Innsbrucku, niech się upewni, że ta skocznia niczego mu nie odbiera, a będzie dobrze. W Bischofshofen to jemu zawsze się dobrze skakało. Rok temu był tam drugi, w kwalifikacjach pobił rekord skoczni, a jeszcze rok wcześniej, kiedy Kamil Stoch wygrywał wszystkie cztery konkursy, miał realną szansę, żeby Kamila zatrzymać. Jeśli jeszcze dodatkowo w Bischofshofen byłyby dobre dla Dawida warunki, czyli jeśli wiałoby dla wszystkich równo z tyłu, to myślę, że on by tam nadrobił trochę punktów. Oby tylko w Innsbrucku nie powiększyła się jego strata, to będzie mocna walka do końca.

Czyli jednak o Dawida w Innsbrucku trochę się boisz. W czym skocznia w Bischofshofen jest dla Kubackiego lepsza niż Bergisel?

- W Bischofshofen jest długi próg i często jest lekki wiaterek z tyłu. To są warunki pod Dawida. Tamta skocznia pasuje pod jego technikę. A Bergisel wcale nie jest jakoś wyjątkowo trudna dla Dawida. Po prostu Bischofshofen ma profil bardziej pod niego. Ale jak jest się w formie, a Dawid jest, to wszędzie da się świetnie skoczyć. I wierzę, że w piątek i sobotę Kubacki to pokaże. Ten obiekt też bardzo dobrze zna, bo i co roku są tam zawody, i często latem jeździmy tam trenować.

Wróćmy do Kobayashiego - wygląda czy nie wygląda lepiej od Geigera i Kubackiego?

- Nie wygląda. Po Oberstdorfie myślałem, że wygra Turniej, ale w Garmisch-Partenkirchen nie skakał wyśmienicie. Troszeczkę za agresywnie szedł do przodu i miał problemy nad bulą. A przecież zwykle jest w locie idealny, świetnie ponapinany i już pięć metrów za progiem całkowicie gotowy do lotu.

Stefan Kraft twierdzi, że nawet już dwa metry za progiem, ale chyba mocno przesadza?

- Nie no, dwa metry za progiem to narty jeszcze nawet nie są ustawione jak trzeba. Ale pięć metrów od wybicia Ryoyu naprawdę jest ponapinany jak trzeba i bez żadnych zmian leci tak już do końca. Ale w Ga-Pa tak nie było. Miał lekkie problemy w locie w obu seriach, w drugiej serii nawet lekko go świdrowało. To dlatego, że zaraz za progiem lekko mu skrzyżowało narty. Miał taki problem jak Kamil Stoch. Kiedy narty się spotykają, to trzeba chwilę poczekać, skorygować błąd i wytraca się prędkość. Po tym co widziałem, nie postawiłbym, że Kobayashi wygra Turniej.

A na kogo byś postawił?

- Na nikogo, bo jest trzech tak samo prawdopodobnych zwycięzców. Dawid i Geiger moim zdaniem mają identyczne szanse jak Ryoyu. Niech tylko warunki będą sprawiedliwie, to wygra najlepszy. Wierzę, że to będzie Dawid. Na pewno mentalnie jest gotowy, co jeszcze raz podkreślam.

Wiesz to, bo jesteście w kontakcie?

- Wysyłam mu gratulacje, on odpowiada, ale w żadne analizy, w szczegóły nie wchodzimy, bo to nie jest potrzebne. Pracowaliśmy razem, każdy jego sukces mnie bardzo cieszy, ale teraz wie co ma robić. Uwagi można wymienić jak się kadra A i B spotykają na treningach, a nie teraz.

Powiedziałeś, że Kobayashi robił w Ga-Pa błędy takie jak Stoch, ale ich skala jest jednak mniejsza, skoro Japończyk był czwarty, a Kamil znów dopiero 19.?

- Tak, Kamila mocniej wykręca.

Z czego to wynika? Za bardzo chce? Za mocno się spina?

- Na to wygląda. Jak zobaczyłem, że w serii próbnej odleciał na 138,5 m i był drugi, to pomyślałem, że chwycił co ma robić i już na luzie będzie skakał, dzięki czemu powalczy z najlepszymi. On Garmisch lubi, zawsze dobrze tam występował. A tym razem nie wyszło. Musimy wiedzieć, że największa broń Kamila to faza lotu. A skoro zaraz nad bulą pojawia się błąd krzyżowania nart, to faza lotu jest tak zakłócona, że zostaje tylko lot pasywny. Wszyscy widzą, że wtedy Kamil nie jest ładnie wyłożony nad nartami, tylko męczy się przez 50 metrów, wytraca prędkość i tej prędkości brakuje na dole, żeby dolecieć daleko.

U Stocha najlepsza jest faza lotu, a u Kubackiego?

- Faza lotu też jest bardzo dobra, ale przewagę nad wszystkimi Dawid ma szczególnie wtedy, kiedy wieje z tyłu skoczni. On potrafi wysoko się odbić, mieć wysokość nad bulą, utrzymać ją i polecieć mimo złego wiatru.

Martin Schmitt podkreślił właśnie tę umiejętność Kubackiego i po Oberstdorfie uznał go za jednego z głównych faworytów.

- Trochę podobnie do Dawida skacze Geiger. Oni są do siebie w jakiś sposób podobni, a Kobayashi skacze inaczej. Geigera w powietrzu nic nie ruszy, leci jak po sznurku, nawet jak trochę gorzej wyjdzie z progu. Jest unieruchomiony, ponapinany, wyszpanowany i łatwo się składa do telemarku, który robi praktycznie perfekcyjnie.

W Ga-Pa dostał najwięcej punktów od sędziów - 57 w drugiej serii.

- Zasłużenie. A nie podobało mi się, że sędziowie nisko ocenili Mariusa Lindvika za jego rekordowy skok na 143,5 m w pierwszej serii. Zrobił telemark, a dostał dwa razy 17,5 i raz 18 punktów.

Twoim zdaniem nie było to lądowanie gorsze niż ocenione na noty 18 lądowanie Kobayashiego w pierwszej serii w Oberstdorfie?

- Lindvik wylądował zdecydowanie lepiej. Sędziowie źle go potraktowali, należało mu się po 18,5 punktu.

Wróćmy do Geigera, bo chcę zapytać czy widzisz wpływ Stefana Horngachera na jego skoki. To jest oczywiście zawodnik już znany, w zeszłym sezonie był wicemistrzem świata, ale tak równo i dobrze jak obecnie nie skakał nigdy. Przecież on tej zimy nie był niżej niż na siódmym miejscu.

- Widzę, że nie tylko Geiger, ale cała niemiecka drużyna skacze coraz lepiej. Zobacz, że na Turniej pozbierał się Markus Eisenbichler, że bardzo ładnie wygląda Constantin Schmid, a Pius Paschke, który ma 30 lat, zalicza właśnie pierwszy sezon poważnego skakania w Pucharze Świata.

Pięciu Niemców jest w Top 15 Turnieju na półmetku. Drużynowo są najlepsi.

- Dokładnie tak jest. To są efekty pracy Horngachera i jego sztabu.

Na wysoki poziom wchodzą dopiero teraz, bo w okresie przygotowawczym Horngacher mocno dokręcił im śrubę i w pierwszych tygodniach sezonu nie mieli świeżości?

- To nie musi być przyczyna. Najlepszy sprzęt się trzyma na Turniej. A zwłaszcza kombinezony mają duże znaczenie.

My o naszych nie mówimy, a chyba też mamy nowe?

- Widać, że są nowe. Ale szczegółów nie znam.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.