Michal Doleżal zaniepokojony problemami Kamila Stocha. "Nie dało mi to spać"

Polscy skoczkowie w niemieckiej częsci Turnieju Czterech Skoczni podzielili się na dwie grupy. Jedna zachwyca, druga ma problemy. Czech przyznaje, że jest zaniepokojony błędem Stocha, ale w Innsbrucku trenerzy mają pomysł na poprawę dyspozycji 32-latka, który w konkursach oddaje jeden dobry i jeden słaby skok. - Analizowałem w środę skoki Stocha z poprzednich sezonów, bo nie dało mi to spać. W tym momencie muszę szczerze powiedzieć, że nie wiem, dlaczego tak się dzieje - mówi na temat charakterystycznego "wahnięcia" w powietrzu u Stocha. Treningi o 11.15, kwalifikacje o 14. Transmisja w Eurosporcie.
Zobacz wideo

Piotr Majchrzak: Jak pan oceni Turniej Czterech Skoczni po półmetku? Przed nami rywalizacja w austriackiej części.

Michal Doleżal: Na pewno musimy się cieszyć z dyspozycji Dawida Kubackiego. Piotr Żyła szczególnie tu na turnieju, też jest dobry. Jest siódmy i trochę traci do czołówki, ale jest w kontakcie z innymi zawodnikami i to może dać mu dobry wynik. Wiemy też, że on potrafi dużo lepiej skakać i myślę, że pokaże to w dwóch najbliższych konkursach. Czy będzie stawać na podium? Jest bardzo blisko samej czołówki, ale w konkursie trzeba oddawać dwa perfekcyjne skoki.

A jak wygląda sytuacja innych skoczków?

- Ja właściwie po każdym skoku mówię "chcemy więcej". Ostatnie konkursy nie wychodziły najlepiej Kamilowi Stochowi. Będziemy rozmawiać jeszcze w czwartkowy wieczór. Myślę, że mamy pewne rozwiązanie dla niego. I jeśli nie w Innsbrucku, to już za moment pokaże swoje najlepsze skoki. To jest poziom, na który naprawdę go stać.

Dlaczego w Engelbergu Kamil wygrał w pięknym stylu, a w TCS ma takie problemy?

- Mówiłem, że jeśli będzie dalej tak skakał jak w Engelbergu, to będzie wygrywał. Tam po prostu pokazał na co go stać. Nawet doktor Harald Pernitsch dzwonił po zawodach i powiedział, że jeśli dalej będzie tak skakać, to nikt nie będzie miał szans. Teraz miał jednak nieudane zawody. W Oberstdorfie w pierwszym skoku po prostu nie miał szans przez warunki - muszę to powtórzyć. To był bardzo dobry skok, jeszcze z rezerwą, ale powinien skoczyć dalej. W Ga-Pa było więcej błędów.

Kamil Stoch mówił nam o rzeczywistości, która go zaskoczyła w turnieju. Wydaje się, że za dużą presję sam na siebie nałożył.

- Wiadomo, że to jest Turniej Czterech Skoczni, ważna impreza. Może go coś spięło. Wygląda na to, że tak mogło być. Teraz trzeba się jednak skoncentrować i dalej pracować. To jedyne wyjście.

A ten błąd z tzw. wahnięciem za progiem nie jest niepokojący? Za Łukasza Kruczka pojawiał się z każdym rokiem coraz częściej. Dopiero Horngacher i pan go z tego wyprowadziliście przed trzema laty. Sięgnął pan do notatek z tego okresu?

- Przyznam szczerze, że analizowałem w środę skoki z poprzednich sezonów, bo nie dało mi to spać. W tym momencie muszę szczerze powiedzieć, że nie wiem, dlaczego tak się dzieje.

Które dokładnie były to skoki?

- Chciałem porównać jak to wyglądało w skokach, w których wygrywał Turniej. Przejrzałem te skoki ponownie by wyciągnąć dla siebie wnioski.

Technika Kamila bardzo się zmieniła na przestrzeni trzech ostatnich lat? Z perspektywy telewizora i zwykłych powtórek widać, że ma nieco inaczej ułożoną sylwetkę w locie.

- Wtedy Kamil miał też inną pozycję najazdową. To się przekłada potem na lot. Teraz jest ona lepsza, co widać po prędkościach uzyskiwanych przez Kamila. W Ga-Pa w pierwszej serii było słabo, ale ogólnie jest dużo lepiej. Wszystko funkcjonuje. Trzeba nieco puścić głowę.

Może to głupio zabrzmi po dwóch 19. miejscach z rzędu, ale ja mam wrażenie, że Stoch oddaje lepsze skoki technicznie niż rok temu, gdy mocno tracił prędkość w locie. Paradoksalnie, rok temu miał jednak lepsze wyniki.

- Haha, to prawda. Trudno to jednak wytłumaczyć, bo wyników nie ma. Ja jednak twierdzę, że Kamil jest bardzo blisko optymalnej formy. Trzeba tylko ustabilizować te skoki i na pewno będzie to funkcjonować.

Problem jest także z Jakubem Wolnym. Nasza nadzieja na najbliższe lata złapała dołek formy.

- Tak. Były problemy pod koniec starego roku. Umówiliśmy się, że zamykamy stary rok i zaczynamy od nowa. Nie ma tu wielu zmian do wprowadzenia, bo jak robimy imitację, to wszystko funkcjonuje w pozycji dojazdowej.

Po rozmowie z Jakubem Wolnym doszedłem do wniosku, że nie chciał do końca uwierzyć w zaproponowane przez pana zmiany w pozycji dojazdowej. Po ostatnich wpadkach udało się go przekonać?

- Tak. Już trochę porozmawialiśmy, ale przed nami kilka małych praktycznych zmian, które będą jeszcze wprowadzone w imitacji odbicia. W jego przypadku tak naprawdę chodzi głównie o przełamanie w głowie, bo ma wielki potencjał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.