W Oberstdorfie niespodziewanie liderem polskiej kadry skoczków narciarskich został Dawid Kubacki, który pierwszy raz w sezonie wskoczył na podium. Mistrz świata z Seefeld mógł zaskoczyć wszystkich kibiców, bo jego początek sezonu nie był do końca udany, a 29-latek tylko dwa konkursy kończył w pierwszej dziesiątce. Podobnie było w kwalifikacjach do noworocznego konkursu w Ga-Pa, bo Kubacki zajął 10. miejsce i był najlepszym z Polaków.
Po pierwszym konkursie w Oberstdorfie Kubacki ma zdecydowanie największe szansę z polskiej drużyny na zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, bo w klasyfikacji jest trzeci, a do prowadzącego Kobayashiego traci 10,4 pkt. Jego przewaga nad czwartym Kraftem to tylko 3,5 pkt.
Wybuch formy Kubackiego w czasie Turnieju Czterech Skoczni nie jest jednak przypadkiem. Choć sam skoczek zauważa też, że nie jest to żaden wybuch, a po prostu "efekt zmian kilku detali". Trzeba jednak odnotować, że w ostatnich dwóch sezonach Kubacki budził się właśnie na świąteczno-noworoczny cykl, mimo że początki sezonu nie były dla niego udane. W sezonie 2017/2018, 2018/2019 i 2019/2020 przed TCS tylko 7 razy wchodził do czołowej dziesiątki, a rozegranych było aż 20 konkursów indywidualnych. Zaś jego najlepszymi miejscami były piąte. Dla porównania niżej niż w drugiej dziesiątce Kubacki też był siedem razy.
Martin Schmitt w rozmowie ze Sport.pl przyznał, że jego zdaniem Kubacki jest jednym z faworytów do wygrania całej imprezy. - Kubacki ma wszystko, czego trzeba, by wygrać Turniej Czterech Skoczni: potężne odbicie, dobrze przejście do fazy lotu i odpowiednią technikę.
Wydaje się jednak, że nawet o podium może być bardzo trudno. I pokazują to liczby. W poprzednim sezonie Kubackiemu ani razu nie udało się zaliczyć czterech konkursów z rzędu, w których wskakiwałby do czołowej dziesiątki zawodów PŚ. Choć gdyby nie pechowy Innsbruck, to zaliczyłby znakomitą serię:
Do tej pory w Pucharze Świata Kubacki tylko raz zaliczył serię czterech konkursów z miejscami w pierwszej dziesiątce. I było to w sezonie 2017/2018.
Przed Kubackim więc bardzo trudne zadanie. Tym bardziej, że jego skoki nie są jeszcze ustabilizowane tak bardzo, jak w przypadku choćby Piotra Żyły, który w czasie Turnieju Czterech Skoczni zadomowił się w czołowej dziesiątce, a na dziewięć skoków aż siedem razy wskakiwał do najlepszej dziesiątki i częściej zajmował lepsze miejsca od Kubackiego.
Wszystkie lokaty trójki najlepszych Polaków w 9 dotychczasowych skokach w TCS (treningi, kwalifikacje, serie konkursowe) wyglądają następująco:
Warto jednak zauważyć, że to właśnie TCS działa mobilizująco na Polaka. W 2017 roku w Oberstdorfie Kubacki zaliczył swoje pierwsze podium Pucharu Świata. Rok później na otwarcie turnieju był 5., a w Ga-Pa zajął już trzecie miejsce. Turniej zakończył także na drugim miejscu w Bischofshofen. I tylko nieudane zawody Innsbrucku (18. miejsce), w których Polak przegrał nie tyle ze sobą, co przede wszystkim z kontrowersyjnymi obliczeniami systemu rekompensat za wiatr, sprawiły, że nie zakończył całego cyklu na podium. Skoczkowi odjęto wówczas wiele punktów, a on sam stwierdził, że nie czuł sprzyjającego wiatru.
- Pamiętam najlepsze skoki Dawida z lata, był w takim gazie, że nie dawał rywalom szans. Mam wrażenie, że podobnie skacze już teraz. W konkursie w Oberstdorfie oba skoki były na naprawdę świetnym poziomie. Jeżeli złapie regularność, to możemy się spodziewać, że będzie bardzo dobrze. I to nawet nie tylko w Turnieju, ale nawet w całym Pucharze Świata - mówi Sport.pl Ryszard Guńka, sędzia międzynarodowy FIS.
Po raz kolejny okazało się, że Kubacki to skoczek, który swoją świetną formę zawdzięcza niezwykłemu uporowi i naprawdę solidnej pracy. Pracy, o której mówi w praktycznie każdej rozmowie z dziennikarzami. I w jego przypadku trudno wątpić, że jest to jakaś zasłona dymna. To przecież Kubacki w wieku juniorskim często przegrywał rywalizację z tymi, którzy dzisiaj już nie skaczą, bo dawno zakończyli karierę. To o Kubackim mówiło się, że w kadrze Łukasza Kruczka ma najmniejszy talent. Okazało się jednak, że sam zapracował sobie na sukces. - Praca? Tak, bo bez niej na sukces można czekać do... Nie muszę kończyć? - mówił w listopadzie dla Sport.pl. Być może dlatego nie poszło mu w Engelbergu, w którym zajął najgorsze od grudnia 2015 roku - 47. miejsce. To właśnie tam piątkowe serie treningowe zostały odwołane, w sobotę okrojone, a w niedzielę skakano tylko w konkursie. Kubacki wielokrotnie pokazywał jednak, że potrzebuje czasu i sposobu, by okiełznać każdą skocznię.