Żyła upadł w pierwszej serii konkursu, po skoku na 118 m. Z zakrwawioną twarzą poszedł do szatni. Chciał startować w rundzie finałowej, ale nie zakwalifikował się do niej.
Lekarz polskiej kadry dr Aleksander Winiarski szybko ocenił że najprawdopodobniej skoczek nie odniósł żadnej poważnej kontuzji. Adam Małysz mówi nam, że krew na twarzy Żyły to nie efekt pęknięcia łuku brwiowego ani zranienia goglami. - Chyba po prostu pościerał się o śnieg. Teraz [niedziela, godzina 18] ma robione wszystkie badania - informuje dyrektor w rozmowie ze Sport.pl. - To taki ogólny przegląd dla świętego spokoju, że wszystko jest okej - dodaje Małysz.
Wygląda na to, że Żyła będzie mógł wystartować już w kolejnych zawodach, w przyszły weekend w Kuusamo. Jak poinformował profil Skaczemy.pl, tomografia nie wykazała żadnych urazów głowy u Piotra Żyły. - Badania tomografem Piotra Żyly w szpitalu w Bielsku nie wykazały żadnych skutków ubocznych wewnątrz głowy po upadku na skoczni Wisła Malinka - napisano.