Piotr Żyła wreszcie przemówił po swoim upadku. "Telemark na nosie"

Piotr Żyła upadł podczas niedzielnego konkursu Pucharu Świata w Wiśle. Choć upadek wyglądał dramatycznie, skoczkowi nic się nie stało. Dopiero po kilku godzinach zdecydował się zabrać głos, publikując zdjęcie na Facebooku. - Nie ma to jak klasyczny telemark na nosie - napisał Żyła.

Niedzielny indywidualny konkurs skoków narciarskich w Wiśle odbył się w skandalicznych warunkach. Wiało od samego rana, już podczas serii próbnej. Pierwsza seria zawodów rozpoczęła się o 11.30. Nie było równych warunków dla wszystkich, bo wiatr zmieniał się. W takich sytuacjach nie pomagają też przeliczniki za wiatr. Jedni po skoku otrzymywali plus 7, inni minus 12. Pełna loteria, nie pierwszy raz na skoczni narciarskiej. Gorzej, że wietrzna pogoda oznacza nie tylko wypaczenie rywalizacji sportowej, ale i zagrożenie dla zdrowia skoczków.

Martin Schmitt zachwycony Adamem Małyszem. "To, co zrobił, było niesamowite":

Zobacz wideo

Przekonał się o tym Piotr Żyła, który zaliczył groźnie wyglądający upadek. Stracił na chwilę przytomność, a oglądający to Adam Małysz powiedział: „O Jezu.” Skończyło się na strachu i na zakrwawionej twarzy wściekłego Żyły.

Żyła po konkursie długo nie zabierał głosu, aż opublikował post na Facebooku. - Nie ma to jak klasyczny telemark na nosie. Na szczęście miałem paprykowe skarpetki, to przynajmniej można wrzucić foto. Gratulacje Kamil Stoch - napisał skoczek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.