Jest oświadczenie szefowej zawodów! "Gdyby decydował sport, konkurs zacząłby się o innej godzinie"

- Byłam tu kierownikiem zawodów już wiele razy, ale tak trudnego konkursu do przeprowadzenia jeszcze nie miałam - mówi Agnieszka Baczkowska. Niedzielne, loteryjne, zawody indywidualne w Wiśle wygrał Daniel Andre Tande, drugi był Anże Lanisek, a trzeci Kamil Stoch. W pierwszej serii groźnie wyglądający upadek miał Piotr Żyła. - Na pewno gdyby nie mocny, zmienny wiatr, łatwiej byłoby mu dobrze wylądować - ocenia Baczkowska. I tłumaczy, że tak trudnych warunków można byłoby uniknąć, gdyby pory rozegrania zawodów nie narzuciła telewizja.

Jak FIS oceni weekend w Wiśle, a przede wszystkim niedzielny konkurs indywidualny?

- Tego jeszcze nie wiem. Ale każdy widział, że w niedzielę pierwsza seria była wyjątkowo długa i loteryjna. Byłam tu kierownikiem zawodów już wiele razy, ale tak trudnego konkursu do przeprowadzenia jeszcze nie miałam. Dobrze, że druga seria wyglądała już przyzwoicie.

Po upadku Piotra Żyły i po tak trudnej pierwszej serii nie myśleliście nad odwołaniem drugiej?

- Zastanawialiśmy się i był moment, że decyzja o odwołaniu drugiej serii wisiała na włosku. Ale nagle warunki się poprawiły, ustabilizowały, więc postanowiliśmy chociaż spróbować.

Żyła popełnił błąd przy lądowaniu, ale chyba trzeba podkreślić, że zeskok jest trudny, a gdy trzeba w powietrzu walczyć ze zmiennym, mocnym wiatrem, to jeszcze trudniej skoncentrować się na lądowaniu?

- Tak, Piotrek popełnił błąd przy lądowaniu, ale oczywiście gdyby nie wiatr, to byłoby mu zdecydowanie lepiej wylądować.

To przez upadek Żyły byliście blisko decyzji o odwołaniu drugiej serii?

- Nie, patrzyliśmy na bardzo trudne warunki wietrzne.

Martin Schmitt opowiada o zaciętej rywalizacji z Małyszem [WIDEO]

Zobacz wideo

Ogólnie to był trudny weekend, jak zwykle w Wiśle.

- Nie było lekko, to prawda. Mając konkursy w połowie listopada, przy tak niesprzyjających warunkach atmosferycznych, musieliśmy się liczyć z tym, że tak będzie.

Finansowo Wisła na inauguracji sezonu wychodzi bardzo dobrze, ale wizerunkowo już nie - dużo upadków, wiatr wypaczający wyniki - jest sens gościć tu pierwsze zawody zimy?

- Pogoda nam wyjątkowo nie sprzyja trzeci rok z rzędu [i trzeci rok z rzędu Wisła inauguruje sezon]. Mimo to z roku na rok organizacyjnie jest coraz lepiej.

Ale zawsze skocznia będzie nierówna, mimo że wysiłek wkładany w jej przygotowanie jest ogromny. A gdy do tego dochodzi wiatr, to robi się bardzo niebezpiecznie.

- Tak, śnieg który nie jest produkowany w tradycyjny sposób, czyli armatkami przy minusowych temperaturach, jest trudny do obrobienia. On przez miesiąc się krystalizuje, jest bardzo suchy. Dlatego są z nim problemy. Staramy się przygotować skocznię jak najlepiej, z roku na rok jest progres i musimy na następny rok jeszcze się poprawić. Słyszymy głosy, że to niepotrzebne, że za wcześnie zaczynamy sezon. Ale to decyzja FIS-u, żeby Wiśle powierzać inaugurację i żeby to robić o tej porze roku. Mimo wszystko za każdym razem nam się udało.

I nie zanosi się na to, żeby FIS dał inaugurację komuś innemu?

- Nic takiego nie słyszałam.

A dlaczego sami sobie utrudniamy już i tak trudne zadanie? Skoczkowie mówią, że w Wiśle zawsze trenują albo o godzinie 9, albo dopiero po godzinie 16, że między tymi godzinami za mocno wieje. A Wy zdecydowaliście się zrobić konkurs od godziny 11.30.

- Rzeczywiście skakanie w godzinach południowych niesie tu ze sobą największe ryzyko, warunki termiczne są wtedy bardzo trudne. Najlepiej skakać tu po zmroku. Ale bardzo wiele czynników składa się na to, o której godzinie zaczynają się zawody.

Nie jest tajemnicą, że niedzielne popołudnie Telewizja Polska zarezerwowała na transmisję z Gliwic, z dziecięcej Eurowizji.

- Nie ukrywam, że czas transmisyjny ma duży wpływ na godzinę rozpoczęcia konkursów. Gdybyśmy brali pod uwagę tylko stronę sportową, to skoki w Wiśle zaczynałyby się o godzinie 18.

Nie dało się wynegocjować z TVP innej pory rozegrania konkursu? Bezpieczeństwo zawodników to za słaby argument?

- Nie włączam się w negocjacje, ale z tego co wiem, nie było opcji, żeby rozegrać niedzielny konkurs o innej porze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.