Piotr Żyła wylądował na 119. metrze, ale od razu potem upadł na twarz. Wypadek wyglądał bardzo groźnie, skoczek od razu zalał się krwią. - Piotrek źle wylądował, uderzył głową o zeskok, nie zdążył nawet wyciągnąć rąk - opisywał wypadek Adam Małysz, dyrektor sportowy PZN., który przyglądał się wszystkiemu z bliska.
Małysz dodał również, że Żyła na chwilę stracił przytomność. - Ma rozcięty łuk brwiowy, chyba też wargę. Jego upór nie pozwolił mu jednak iść do karetki, jest opatrywany w szatni - dodał Małysz.
Wszyscy spodziewali się trudnych warunków atmosferycznych. Wiatr utrudniał przeprowadzenie niedzielnego konkursu indywidualnego na skoczni w Wiśle. W czasie zawodów wiał silny wiatr, a już w sobotę wpłynął na wyniki rywalizacji. - Pora jest taka, a nie inna. Obawialiśmy się, że dzisiejszy konkurs może upłynąć pod znakiem wiatru - przyznał Małysz.
Relację z konkursu możecie znaleźć tutaj.