Technologia z tenisa może pomóc w czasie PŚ w Wiśle. Trwa walka o przygotowanie zeskoku

W Wiśle trwa walka z przygotowaniem zeskoku. Mimo, że na kilka godzin przed odbiorem  skocznia nie wygląda idealnie, to organizatorzy zapewniają, że wszystko idzie zgodnie z planem. Około godz. 22 skocznia powinna być odebrana przez FIS. W zeszłym roku nie było możliwości użycia ratraka w trakcie zawodów i w Wiśle poradzono sobie z tym w bardzo kreatywny sposób. W czwartek delegat techniczny i przyszły dyrektor Pucharu Świata. - Sandro Pertile zażyczył sobie ponownego przygotowania technologii rodem z kortów tenisowych czy torów żużlowych.

Chociaż początek rozprowadzenia śniegu na skoczni w Wiśle Malince był zaskakująco dobry i ratrakami udało się szybko wywieźć śnieg, to ostateczna faza przygotowań dostarczyła trochę problemów organizatorom. Okazało się, że ratraki nie są w stanie wypchnąć śniegu na samą górę zeskoku i w czwartek trzeba było zastosować wyjście awaryjne. Organizatorzy załadowali kilkanaście ciężarówek śniegu (po 15 metrów sześciennych śniegu każda) i zdecydowali się na zawiezienie go na górę zeskoku inną drogą. Tam śnieg ubijano już tradycyjną metodą, czyli przy pomocy tzw. deptaczy. 

Zobacz wideo poniżej, w którym Kamil Stoch ocenia swoje przygotowania do rozpoczynającego się sezonu Pucharu Świata:

Zobacz wideo

W Wiśle drżą przed mrozem

Około godziny 17 śnieg nadal zsypywał się z zeskoku i widać było spore muldy. Organizatorzy zapewniają jednak, że wszystko idzie w dobrym kierunku, a skocznia około godziny 22 zostanie oficjalnie odebrana przez Sandro Pertile, czyli przyszłego dyrektora Pucharu Świata, a obecnie delegata technicznego FIS-u. Taki odbiór polega m.in na sprawdzeniu grubości pokrywy śnieżnej (tej jest około 15 cm więcej niż potrzeba) czy kątów skoczni i innych parametrów opisanych w homologacji (np. kąta nachylenia na końcu rozbiegu).

W Wiśle najbardziej obawiają się jednak mrozu, który może sprawić, że na zeskoku znowu zrobi się lodowa skorupa, która może utrudniać lądowanie skoczkom. Tak właśnie było w zeszłym roku w piątek i sobotę. W tym roku Wisła jest jednak przygotowana na każdą ewentualność, bo nie ma ustawionej drugiej metalowej trybuny i na skocznie może wjechać ratrak, który może zrobić frezowanie zeskoku, dzięki czemu powierzchnia zeskoku znowu stanie się równa. 

Innowacyjna technika spodobała się przyszłemu "Hoferowi"

Rok temu organizatorzy mieli sporo problemów z zeskokiem, na którym zaczęły tworzyć się po prostu dziury. Wówczas nie było możliwości wyjazdu ratraku i wymyślono innowacyjny sposób na wyrównanie zeskoku, którego nie stosował dotąd jeszcze nikt na skoczniach. Użyto więc skutera śnieżnego i specjalnej metalowej siatki, która ścięła zewnętrzną warstwę lodu i wyrównała śnieg. Obrazowo można to na przykład porównać do równania ziemnego kortu tenisowego czy toru żużlowego. Okazało się, że sposób niezwykle spodobał się przyszłemu dyrektorowi Pucharu Świata i już w czwartek poprosił o przygotowanie skutera, by w razie czego znów można go było użyć. 

Test wiatrołapów i machnięcie chorągiewką z telewizora

O ile mało kto w Wiśle drży już o stan zeskoku, to w weekend przeszkadzać może też wiatr. W czwartek pracownicy firmy Alpina w ramach testu rozwinęli już wiatrołapy i będą to robić też w kolejnych dniach, dlatego akurat tym aspektem polska strona nie będzie się musiała zajmować. Wiatrołapy w Wiśle stykają się nawet z betonowym rozbiegiem, dlatego już drugi rok z rzędu zawodnicy na belce startowej będą mieli to dyspozycji ekran, na którym będą pokazywani trenerzy machający chorągiewką. W innym przypadku nie mieliby możliwości dostrzeżenie szkoleniowca zza niebieskich kurtyn przeciw wiatrowych.

Początek piątkowych treningów o godzinie 16.30. Kwalifikacje o godzinie 18. Transmisja w Eurosporcie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.