Piotr Żyła przestał dowcipkować. "O, to jest najważniejsze!"

- To co się dzieje dookoła jakoś przestało mnie interesować. Lubię skakać, lubię pracować nad sobą. O, to jest najważniejsze: lubię nad sobą pracować - mówi Piotr Żyła. Jeden z liderów kadry polskich skoczków przynajmniej na chwilę przestał dowcipkować. W rozmowie ze Sport.pl Żyła opowiada, jak pracuje nad sobą, by wskoczyć jeszcze wyżej niż na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, które wywalczył w ubiegłym sezonie.

W piątek w Wiśle inauguracja nowego sezonu Pucharu Świata w skokach. Od godziny 16.30 dwie serie treningowe, od 18.00 kwalifikacje (transmisja w Eurosporcie, relacje na żywo na Sport.pl), później w sobotę i niedzielę odpowiednio konkurs drużynowy i indywidualny. Czy od razu wysoką formę pokaże Żyła?

W październiku 32-latek w świetnym stylu wywalczył mistrzostw Polski w Szczyrku. Wyprzedził Kamila Stocha i Stefana Hulę, mimo że w drugiej serii podparł swój rekordowy skok na 111 metrów [HS skoczni to 104 m]. Wcześniej Żyła bardzo dobrze spisywał się w zawodach Letniego Grand Prix - indywidualnie wystąpił w czterech konkursach i zajął piąte, szóste, trzecie i jeszcze raz trzecie miejsce. W "drużynówkach" był z kolegami pierwszy i drugi. Te wyniki przypominają początek poprzedniej zimy w jego wykonaniu. W listopadzie i grudniu 2018 roku Żyła zajmował w Pucharze Świata kolejno miejsca: 6., 3., 5., 2., 3., 2., 2. i 6. Czwarty skoczek ubiegłego sezonu uważa, że teraz stać go na zdobycie Kryształowej Kuli.

Łukasz Jachimiak: Opowiadasz, że nowe buty pozwalają skakać o siedem-osiem metrów dalej, a powiesz, co tak naprawdę poprawiłeś przed sezonem, żeby odlatywać rywalom?

Piotr Żyła: Wszystko. Taką mam nadzieję. Cały czas trzeba pilnować różnych elementów. Jak nie jednego, to drugiego, a jak nie drugiego, to trzeciego. Cały czas jest co robić, jest nad czym pracować i na czym się koncentrować. Ja przez lato najbardziej chciałem wyeliminować ręce. Ale to jeszcze mi się do końca nie udało.

Co to znaczy "wyeliminować ręce"?

- No chciałem je wyeliminować podczas odbicia. Kiedy wybijam się z progu, to trochę za bardzo szarpię rękami. No i w sumie ciągle szarpię, a najlepiej jest tylko nogami pracować na progu. Czasem mi się to udaje lepiej, czasem gorzej. Każdy jest człowiekiem, błędy są normalne. I dlatego ciągle jest nad czym pracować.

Nad pozycją dojazdową chyba już szczególnie pracować nie musisz?

- Już wiem, jak dojeżdżać do progu. Niewiele zmieniam. Stefan [Horngacher] powiedział jak ma być i tak jest. Filozofii nie ma - kucam, dojeżdżam do progu i tyle.

Czyli jest automatyzm.

- No, wreszcie jest.

Kamil Stoch opowiada o przygotowaniach do sezonu:

Zobacz wideo

Lato w skokach nie zawsze przekłada się na zimę, ale takie lato jak tegoroczne chyba daje dużo spokoju? Byłeś bardzo regularny.

- Bardzo fajnie jest mieć stabilność skoków. Już od dłuższego czasu moje skoki są stabilne, na wysokim poziomie. Całe lato tak było. Bardzo fajnie się pracuje, gdy tak jest. Wiadomo, że jeden skok wyjdzie super, a drugi jest trochę gorszy, ale nawet taki gorszy jest też na wysokim poziomie.

Jesteś w wyższej formie niż w listopadzie ubiegłego roku? Poprzednią zimę zacząłeś świetnie.

- Trudno mi tak siebie porównać. Musiałbym mieć tabelki z różnymi wynikami z tamtych treningów, a nie prowadzę sobie statystyk.

Czujesz się pewnie?

- Tak, czuję się bardzo dobrze. Nie mam żadnych problemów, dobrze wiem co mam robić, co chcę robić i co chcę osiągnąć.

Masz pod tym względem większą jasność niż rok temu?

- W zeszłym roku też wiedziałem co i jak chcę zrobić.

I wyszło generalnie dobrze, choć w najważniejszych momentach sezonu w najwyższej formie nie byłeś. Teraz będziesz?

- Jeżeli chodzi o wyniki, to nie lubię mówić co chcę zrobić. Ale powiem ci tak: możemy porozmawiać po mistrzostwach świata w Planicy, ha, ha.

To nie jest tajemnica, że loty kochasz najbardziej.

- No pewnie! Ale droga do Planicy jest długa. Z konkursu na konkurs chcę walczyć najlepiej jak umiem. Chcę w każdym starcie pokazać formę i zobaczymy, co mi to w sumie da w Pucharze Świata.

Mówisz tak, jakbyś popracował z psychologiem. Brzmisz prawie jak kiedyś Adam Małysz skupiający się tylko na dwóch równych skokach.

- Bo bardzo lubię skakać i to jest dla mnie najistotniejsze. Skupiam się na skokach, one mi sprawiają przyjemność, tak samo cieszy mnie cała praca na formę, wszystkie ćwiczenia, powtórzenia. Naprawdę to wszystko lubię. A wynik to jest tylko końcowy efekt, coś co widać na papierze.

Co z tym psychologiem - zacząłeś z kimś pracować?

- Nie. Pracuję sam ze sobą - tak można powiedzieć. Swoje lata doświadczeń mam, wszystko się w skokach zapętla, wszystko jest bardzo podobne, więc ja się staram uniknąć tych błędów, które kiedyś zrobiłem. Wiadomo, że wszystkiego co złe nie da się wyeliminować, że błędy zawsze się popełnia, ale umiem na nie reagować, umiem tak pracować, żeby błędów było naprawdę mało.

Cały czas jesteś w jakimś nietypowym treningu, jak ten z osłami, który przechodziłeś w ubiegłym sezonie u doktora Haralda Pernitscha?

- Kontynuujemy to, co zaczęliśmy za namową Stefana Horngachera i profesora. Jeździmy do Pernitscha, można powiedzieć, że to są dla nas zajęcia psychologiczne.

Trening z osłem - to brzmi dziwnie. Ale jak się Ciebie czy Maćka Kota posłucha i jak się poczyta o co w tym chodzi, to można dostrzec dużo pozytywów. Co Ty wynosisz z tych zajęć?

- Na pewno jest to skuteczne. Każdy człowiek jest inny i każdy wyniesie z tego coś innego. Jak się tego nie spróbuje, to chyba do końca się do takiej pracy nie nabierze przekonania, bo się nie odkryje czegoś o sobie. Ja widzę to tak, że ideą jest zobaczenie siebie, zauważenie swoich cech. Dzięki temu możemy nad sobą pracować.

Pernitsch ma na swojej stronie takie zdjęcie: stoi przed lustrem, patrzy w nie, a zamiast swojego odbicia widzi osła.

- Dokładnie tak jest. Ja też patrzę w lustro i widzę osła, ha, ha.

Bo jesteś tak samo uparty?

- Tak jak powiedziałeś - pracując z osłami widzisz odbicie siebie. Bardzo duże odbicie, wyraźne. W tym treningu czuje się swoje emocje, widzi się, jak osiołek na te emocje reaguje. Dostajesz lustrzane odbicie swojej osobowości. Nagle widzisz, nad czym musisz zapanować, nad czym pracować. Chcąc żeby osioł wykonał zadanie, musisz wpaść na pomysł, jak nim pokierować. Zadania są różne, na przykład ma iść razem z tobą, twoim tempem. Ale jakie by zadanie nie było, okazuje się, że najlepsze jest najprostsze rozwiązanie. To się przekłada na skoki, na podejście do nich, na wszystko.

Gdybyś zaczął sezon jeszcze lepiej niż poprzedni, gdybyś seryjnie wygrywał konkursy, to czujesz, że byłbyś gotowy to unieść psychicznie? Jeszcze zanim "Przegląd Sportowy" ogłosił nominowanych do tytułu sportowca roku 2019 żartowałem na Twitterze, że Roberta Lewandowskiego mógłbyś pokonać tylko Ty, właśnie gdybyś zaczął zimę serią zwycięstw.

- Nie wiem czy ja komuś dorównuję popularnością, czy nie. Skupiam się na tym, co jest dla mnie istotne, czyli na samym sporcie, na skokach. To co się dzieje dookoła jakoś przestało mnie interesować. Lubię skakać, lubię pracować nad sobą. O, to jest najważniejsze - lubię nad sobą pracować.

Wiem, że o wynikach mówić nie chcesz, ale w jakiejś z przedsezonowych rozmów stwierdziłeś, że stać Cię na Puchar Świata. Tak popracowałeś nad sobą, że naprawdę czujesz się gotowy?

- Tak, wiem, że na pewno stać mnie na wygranie Pucharu Świata, ale nie mówię, że go wygram, bo wiem, że na to trzeba bardzo mocno i bardzo długo pracować. I że na taki sukces składa się bardzo wiele czynników.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.