Gregor Schlierenzauer, czterokrotny medalista olimpijski, jeden z najlepszych zawodników w historii skoków narciarskich, zdaje się wracać do przyzwoitej formy. Za skoczkiem bardzo dobre lato i wiele wskazuje na to, że współpraca z Wernerem Schusterem przynosi pierwsze korzyści.
Schlierenzauer jest absolutnym rekordzistą w liczbie zwycięstw w Pucharze Świata. Dotąd wygrał 53 konkursy, ale na 54. zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata czeka już prawie pięć lat, bo ostatni raz wygrywał w grudniu 2014 roku w Lillehammer. - Ważne jest, aby utrzymywać zdrowie i aby doświadczać dalej tej "gęsiej skórki". Jeśli nadal będę trenował z taką cierpliwością i pokorą, kolejne zwycięstwo jest kwestią czasu. Tak jak Tiger Woods, który potrzebował dziesięciu lat na zdobycie kolejnego Mastersa. Mam nadzieję, że u mnie nie potrwa to tak długo - śmiał się legendarny skoczek w rozmowie z "Tiroler Tageszeitung".
Porównanie do Tigera Woodsa nie jest tutaj przypadkowe, bo Schlierenzauer latem spędzał dużo czasu z trenerem właśnie grając w golfa. To miało pozwolić też na ćwiczenie opanowania i koncentracji. Tak poznał też najlepszego austriackiego golfistę Matthiasa Schwaba. - Schlierenzauer zaczął wygrywać jako 16-latek, a potem na najwyższym poziomie skakał przez dziewięć lat. Nikt wcześniej tego nie dokonał. Inni zawodnicy długo czekali na takie sukcesy. Naszym wzorem i kierunkiem naszej drogi jest Tiger Woods, który wygrał turniej po wieloletniej przerwie - powiedział Werner Schuster w rozmowie z "Der Standard".
Gregor Schlierenzauer ma za sobą bardzo trudne sezony. Ostatnie pięć Pucharów Świata Austriak kończył kolejno na 10., 43., 34., 35. i 48 miejscu. Legendarny skoczek nie był więc ostatnio w dobrej formie, wypadł z grona czołowych zawodników Pucharu Świata, a trener Austriaków nie wziął go nawet na mistrzostwa świata w Seefeld, czyli niemal domową imprezę. Poprzedni sezon był dla niego prawdziwą katastrofą. Wystąpił tylko w 7 konkursach, zdobył 23 punkty i zajął dopiero 48. miejsce
30-latek myślał nawet o zakończeniu kariery, chciał rzucić skoki, ale teraz wraca do formy i chce walczyć o wysokie miejsca w Pucharze Świata. - Nadal w siebie wierzę! Jestem na dobrej drodze. Lato pokazało, że wszystko idzie we właściwą stronę - przyznał po letnim sezonie Schlierenzauer. A lato było u niego bardzo pozytywne, bo pierwszy raz od 2015 roku wskoczył na podium LGP. W Hinterzarten mógł nawet wygrać, bo Karl Geiger wyprzedził go o zaledwie 0,4 pkt. Cały letni sezon skończył zaś na 12. miejscu, czyli również zaliczył najlepszy występ od 2015 roku.
Schlierenzauer przyznaje, że w ostatnich latach uporał się z problemami zdrowotnymi i bardzo ciężko pracuje. Brakowało mu jednak trenera, któremu mógłby zaufać, a ten przedstawiłby mu jasną wizję skoku. I właśnie Werner Schuster, czyli najbardziej utytułowany trener ostatnich lat, może odegrać tutaj kluczową rolę. - Werner był dla mnie zawsze wyjątkową osobą. Skoki narciarskie mają wiele wspólnego z zaufaniem. Potrzebujesz kogoś za sobą, kto pozwoli ci to wszystko zharmonizować. Niby to tylko zwykły skok, ale w ostatnich latach brakowało mi trochę pomysłu, aby poprawnie go wykonać - zauważa skoczek.
Austriacy nie mają jednak udanej końcówki przygotowań do sezonu. W ostatnim tygodniu w Europie szalały śnieżyce, które zasypały wiele skoczni, a te nie były jeszcze gotowe na przyjęcie śniegu, bo nie miały założonych siatek podtrzymujących śnieg na zeskoku. Właśnie dlatego niemieccy skoczkowie mieli sporo problemów w Ga-Pa, a Austriacy musieli nawet zrezygnować z dwóch treningów na skoczni Bergisel w Innsbrucku. Sam Schlierenzauer przyznał, że nie chciał ryzykować skoków w trudnych warunkach, bo zobaczył kilka upadków niemieckich juniorów.
Początek zimowego Pucharu Świata da nam jednak odpowiedź, w jakim miejscu jest obecnie austriacki skoczek. Mimo że Wisła dla niektórych może się wydawać kontrowersyjnym miejscem na inaugurację sezonu, na przykład ze względu na dość wysokie temperatury panujące w Polsce o tej porze roku. Schlierenzauer jednak obala te tezę i widzi inne pozytywy. - Wisła to dla nas naprawdę świetny i godny początek. Tam jest mega nastrój i inni mogą zazdrościć fanatycznego nastroju, który tam panuje - zakończył Schlierenzauer.