Już o godzinie 10 startuje ostatni drużynowy konkurs w tym sezonie. W zawodach pojawi się aż dziesięć drużyn. Dla Polaków będzie to 21 drużynówka pod wodzą Stefana Horngachera i powalczymy w niej o 17. podium za jego kadencji. Wiele wskazuje na to, że prawdopodobnie ostatnie.
Polska wystąpi w składzie Jakub Wolny, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła. Stoch pierwszy raz od dawna pojawi się w drugiej grupie skoczków. Najlepszy polski skoczek od dwóch tygodni zmaga się z problemami technicznymi i nie jest w najwyższej formie. Horngacher wystawia go jednak go grupy, w której z reguły skaczą najsłabsi zawodnicy, a belka znajduje się z reguły najwyżej. Ma to pomóc w uniknięciu sytuacji, jak w dwóch ostatnich konkursach zespołowych, gdy po skokach Stocha spadaliśmy po prostu z podium.
Pogoda w Planicy jest idealna. W sobotę rano mamy bezchmurne niebo, a wiatr nie powinien przekraczać 1,5 m/s. Co więcej, słońce, które będzie wychodzić zza gór stopniowo ma ogrzewać powietrze na Letalnicy, co z każdą chwilą powinno poprawiać warunki na skoczni. Organizatorzy spodziewają się więc bardzo dalekich skoków, szczególnie w końcówce drugiej serii.
W razie czego przygotowano także dodatkową belkę, która ma stanowić zabezpieczenie przed skokami, których nie dało by się ustać. W Planicy wszyscy jednak liczą na to, że nieoficjalny rekord świata w długości skoku wróci do Słowenii. Potrzeba do tego aż 254 metrów.
Dla Polaków to bardzo ważny konkurs w kontekście walki o Puchar Narodów. Na dwa konkursy przed końcem sezonu Polska prowadzi w klasyfikacji Pucharu Narodów z dużą przewagą nad Niemcami. W tym momencie biało-czerwoni mają 365 pkt więcej od naszych rywali, ale w sobotnim konkursie drużynowym do zdobycia będzie aż czterysta punktów za zwycięstwo. Nie można więc sobie pozwolić na wpadkę, czyli na przykład dalekie miejsce lub odpadnięcie po pierwszej serii.