Polscy skoczkowie zaliczyli dwusetne podium w historii startów w Pucharze Świata, a jubileuszowe podium przypadło Piotrowi Żyle. Na zeskoku skoczni zabrakło jednak Stefana Horngachera, choć byli na nim wszyscy członkowie polskiego sztabu szkoleniowego.
- Że też wszyscy to zauważyli.Ja nie wiem co się dzieje, haha. Odpowiedź jest prosta, był na odprawie, na którą zawsze chodzi trener lub asystent. Stefan po prostu zgłaszał skład na jutrzejszy konkurs drużynowy - mówi Adam Małysz.
Polska w sobotę wystartuje w składzie Jakub Wolny, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła - Kamil pojedzie nieco z tyłu i będzie miał okazję na trochę inną walkę niż dotąd. Polak w ostatnich dwóch konkursach drużynowych zmagał się z problemami i jego skoki zabierały Polsce szansę na podium. Tym razem Horngacher zastosował jednak nieco inną taktykę. - Kamil jest trochę pogubiony, ale jutro dostanie tę rolę jechanie nieco bardziej z przodu, zobaczymy jak to będzie wyglądało. Kuba Wolny w pierwszym skoku skoczył bombowo, ale w drugim chyba przesadził, bo chciał jeszcze raz rekord skoczyć - śmieje się Adam Małysz